56 procent akcji spółki Speedway Stali Rzeszów należących dotąd do Marty Półtorak trafiło w ręce prezesa spółki Andrzeja Łabudzkiego. Co ta zmiana oznacza? - To, że na moje barki spada większa odpowiedzialność. Teraz już nie będzie wykrętów. Będę musiał zrobić wszystko, żeby wyprowadzić klub na prostą - mówi Łabudzki.

- Informujemy, że właścicielem 56% akcji Speedway Stal Rzeszów S.A. jest dotychczasowy prezes spółki pan Andrzej Łabudzki. Właścicielem pozostałych 44% akcji pozostaje ZKS Stal Rzeszów. Kolejne informacje dotyczące funkcjonowania spółki przedstawimy w najbliższym czasie - czytamy na oficjalnej stronie rzeszowskiego klubu.

Nowy właściciel póki co cieszy się z licencji nadzorowanej, ale i też próbuje się dogadać z zawodnikami odnośnie spłaty zaległości. - Jeśli do końca lutego nie będzie porozumień, to stracimy licencję - wyjaśnia Łabudzki.

- Jestem jednak dobrej myśli. Obie strony mają coś do zyskania i stracenia. Chcemy spłacić wszystko, ale w ciągu czterech, pięciu lat. Taki termin nie dotyczy jednak wszystkich, a jedynie tych, wobec których mamy duże zaległości. Jeśli żużlowcy nie pójdą nam na rękę, to nie dostaną ani złotówki, a my pójdziemy na roczną karencję, po której wrócimy do gry. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Na razie nie mam jednak żadnego zawartego porozumienia - kwituje nowy właściciel.

Stal musi działać dwutorowo, bo z jednej strony musi osiągnąć porozumienia odnośnie spłaty zaległości, a z drugiej budować skład na kolejny sezon. Okno transferowe jest otwarte do końca stycznia. Na razie jednak nie wiadomo kto miałby startować w rzeszowskim klubie, ani też kto będzie go prowadził. Jest szansa, że trenerem nadal będzie Janusz Ślączka.