20 kwietnia byliśmy świadkami jednego z największych skandali w polskim żużlu. Mowa oczywiście o odwołanym finale Złotego Kasku w Pile. Pomimo fantastycznej pogody, kibice na trybunach nie obejrzeli ścigania z powodu bardzo złego stanu obiektu. Były prezes PZM, Andrzej Witkowski, nie ukrywa swojego niezadowolenia.

– Na piątkowym Prezydium PZM będę oczekiwał od Piotra Szymańskiego, by przedstawił listę osób, które pozytywnie zweryfikowały tor w Pile. Te osoby muszą ponieść odpowiedzialność, bo w razie wypadku podczas zawodów Złotego Kasku sprawą na pewno zajęłaby się prokuratora – mówi.

Działacz wciąż nie rozumie dlaczego w sobotę doszło do takiej a nie innej sytuacji. – Dawno nie byłem w Pile, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak poważne problemy organizacyjne ma tamtejszy klub. Ciągle zmienia się zarząd, a brak funduszy i doświadczenia sprawiają, że klub nie jest w stanie poradzić sobie z najprostszymi zadaniami. Nie potrafię jednak zrozumieć, jak to możliwe, by sędzia i komisarz dopuścili do rozgrywek tor, który w jawny sposób pozostaje nieregulaminowy. Przecież to jest sprawa dla prokuratora. Albo komuś zabrakło wyobraźni, albo odbiór obiektu był przeprowadzany w sposób bardzo niedbały. Koniecznie trzeba wyciągnąć konsekwencje od wszystkich osób, które brały udział w weryfikacji tego toru i dopuściły go do jazdy. Przecież nie trzeba być specjalistą, by wiedzieć, że wystający spod bandy betonowy krawężnik, gwoździe w bandzie czy uchylone drzwiczki zagrażają bezpieczeństwu zawodników – zakończył.