Polscy prezesi nie uczą się na błędach. Rok temu Polski Związek Motorowy wyrzucił z PGE Ekstraligi za długi Wybrzeże Gdańsk i Włókniarza Częstochowa, ale kluby ciągle wydają więcej niż mają. Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja Stali Rzeszów, która ma 2 miliony złotych długu, straciła tytularnego sponsora i nie potrafi znaleźć nikogo w zamian.

Prezes Andrzej Łabudzki już zastanawia się nad złożeniem wniosku o upadłość. Najbardziej optymistyczny scenariusz to upadłość układowa połączona z rezygnacją z jazdy w elicie, bo to pozwoliłoby na start w niższej klasie rozgrywkowej. Gdyby Rzeszów się wycofał to jego miejsce jest gotów zająć MrGarden GKM Grudziądz, którego sytuacja jest stabilna.

Blisko 2 miliony długu ma także ekstraligowiec z Zielonej Góry, ale przy koneksjach powiązanego z klubem senatora Roberta Dowhana trudno wyobrazić sobie, że Falubaz upadnie.

Źle się dzieje także w I lidze, gdzie problemy mają ŻKS Ostrovia i Start Gniezno. W przypadku Ostrowa zadłużenia ma sięgać nawet 700 tys. zł. Z klubu wychodzą informacje, że Ostrovia zrobi sobie roczny odpoczynek, a na tamtejszym stadionie będzie jeździła Sparta Wrocław, która ma obiekt w remoncie. Jeśli chodzi o Start to ma on zaległości bieżące, ale i też te wynikające z upadłości układowej. Nieoficjalnie wiemy, że łącznie chodzi o około pół miliona.

W II lidze zagrożone są Rawicz i Lublin. O ile Rawicz rozważa roczny odpoczynek z powodu małego zainteresowania kibiców, o tyle Lublin ma 250 tys. zł długu do spłacenia. Kłopoty ma Lublin na własne życzenie, bo to jedyny klub drugiej ligi, który płacił za podpis. Niewiele, ale jednak.