Rewelacja sezonu, Andžejs Ļebedevs (na zdjęciu), zdobył w niedzielę piętnaście punktów w sześciu startach dla Lokomotivu. Łotysz pięciokrotnie zwyciężał, jednak w trzecim starcie po pełnił błąd, który kosztował go przyjechanie do mety na ostatniej pozycji. Podobne zdanie na swój temat ma Vjačeslavs Giruckis, któremu cenny punkt odebrał defekt motocykla.

Lokomotive zremisował z GKM-em Grudziądz. Zdaniem osiemnastolatka do zwycięstwa zabrakło punktów, które gubił zarówno on, jak i koledzy – Szkoda. Mogliśmy wygrać ten mecz. Każdy zawodnik nie dowiózł do mety cennych punktów, ja także. Przespałem start w piątym biegu, a później rywale pokazali klasyczną parową jazdą. Po wewnętrznej dziś nie było możliwości wyprzedzania, a pod bandą regularnie otrzymywałem szpryce spod kół przeciwników i na tym próby ataków się zakończyły. Po prostu mnie hamowało, a z tyłu wspierał mnie Tarasienko. Dlatego szkoda, że tak się stało. Można było wygrać – podsumował  Andžejs.

– Jestem niezadowolony ze swojej jazdy. Dzisiejszy defekt to nie czyjeś niedopatrzenie, to nieszczęśliwy wypadek. Przed samym wyścigiem kapało mi z baku, który pękł. Wszyscy to widzieli, radzili mi zmienić motocykl, ale ja byłem na swoim najlepszym. Nie ciekło mocno, więc zdecydowałem na nim pojechać. Po starcie pociekło tak, że zalało filter i silnik stanął. W tym wyścigu wiozłem jedno „oczko”. Jego zabrakło do wygranej. Jak tu być zadowolonym? – pyta  Giruckis, przy którego nazwisku zapisano cztery punkty.