2006-04-18 17:46:30 Piotr Stępniak inf. własna

Ho Ho Ho ! ¦więta, święta i po świętach. W taki Easter, ludziska na pewno wypoczęli, rozleniwili się do granic możliwości a dziennikarze, przez kilka dni ładowali akumulatory na lany poniedziałek. Co by to na druga kolejkę być zwartym i gotowym.My ładowaliśmy akumulatory ale żużlowcy nie, oni ostro harowali przez święta aby się dobrze zaprezentować w poniedziałek. Taki Marcin Piekarski od piątku po południu wręcz spał na stadionie do poniedziałku. No ale co zrobić taka już jest żużlowców dola.
No ale do konkretów bo święta za nami i druga kolejka także za nami.
W ekstralidze najciekawiej było chyba w Toruniu. Tam Klub z Torunia gościł Atlas Wrocław z Jasonem Crumpem, co to jeszcze rok temu dla Torunia punkciki ciułał i głośno mówił że Toruń is the best ! No ale to było rok temu. Bo teraz the beściak jest Wrocław no i Siara oczywiście. Początkowo wydawało się, że zwycięży Wrocław, do połowy zawodów nie było na nich bata. Ale w drugiej części „anioły” pokazały pazurki i mecz się wyrównał. O wszystkim jak w prawdziwych thrillerach decydował ostatni bieg. Kiedy kibicom z Torunia wydawało się, że nic im nie może odebrać dwóch dużych oczek, stała się rzecz niewiarygodna. Karol Ząbik popełnia błąd i trzeba jeszcze raz zacząć ostatnią gonitwę, ale bez tego utalentowanego zawodnika. Na szczęście dla fanów z Grodu Kopernika, Bjarne Pedersen wygrywa i mają oni po dwóch kolejkach fotel lidera.
Zawiedli trzej muszkieterowie w Tarnowie. A tym samym Marma uległa Jaskółką. Zawiódł szczególnie ten farbowanay muszkieter z Norwegii. Tylko 5 oczek, na znanym sobie torze, to bardzo mało. Nie może się jakoś obudzić Tomek Chrzanowski, drugi mecz i drugi średni występ. Ci dwaj wojacy muszą coś przestawić w swoich motorkach, bo to oni ciągną ten wózek o nazwie Rzeszów i jak zawiodą to będzie klapa. Z drugiej strony barykady nic nowego. ¦wietni Tomek Gollob, Tony Rickardsson i Janusz Kołodziej. Swoje dorzucili Paweł Hlib i Marcin Rempała, zawiódł Jacek brat Tomasza, no i w jednym biegu była Burza, a potem menadżer w myśl zasady jak słaba Burza w jednym biegu, to już nie pojedzie dalej. Normalka jak zawsze. Ach no i nowy rekordzik. Normalne trza było skrócić tor aby szybciej po nim przejechać od Roberta Wardzały. I zrobił to Tony Rickardsson.
Nudy w Bydzi - 60 do 30. Leszno nie istnieje. Nawet Adamski i Krzyś Kasprzak jeździli na niskich obrotach. A u Ruteckiego Zdzisława w teamie wszyscy pojechali całkiem dobrze. No może z wyjątkiem „Kostka”. Szóstka jest dobra, ale w szkole. Kostek musi ustabilizować formę i mam nadzieję, że mu się uda. Kiedyś mu powiedziano dość w jednym klubie ale on się nie załamał i pracował nad sobą bardzo ciężko. A że praca popłaca wiadomo nie od dziś. Przed obecnym sezonem to nie on się zwracał do działaczy ale role się odwróciły. Więc ja trzymam kciuki za „Kostka” !
Z nudnego spotkania w Bydzi, lecimy na południe, gdzie pod Jasną Górą Włókniarzyki podejmowały team Czesława Czernickiego. Wynik końcowy 55 do 35 dla miejscowych, lecz to jeszcze nic nie oznacza. Kilka wyścigów było wprost eleganckich. Szczególnie gdy na starcie pojawiali się Rosjanie lub Patryk Pawlaszczyk. Ale oni walczyli, nie było straconych pozycji, chłopcy wręcz gryźli sjenit. W Czewie genialnie jeździł Greg Hancock. jak profesor. Zawsze z przodu i przy okazji jeszcze komuś pomoże jak jest okazja. Nieźle też wypadli Lee, Sulek i Seba. Słabo testowany i obecny pod ¦więtą Wieżą od piątku Szwed Peter Ljung. Wiem, że nie należy go skreślać, ale chyba wolę słabszego niż dwa sezony temu lecz legendarnego Sławka Drabika niż Petera ze Szwecji. No ale zobaczymy jak to będzie. Podsumowując warto było obejrzeć zawody a potem jak „Sałatka” wchodzi do szatni przez okno.
W pierwszej lidze wczoraj były tylko dwa meczyki. W Grudziądzu tamtejszy GTŻ podjął Lublin. Upokorzeni w pierwszej kolejce gospodarze, można powiedzieć, że w pewnym stopniu odrobili morale. Pokonali Towarzystwo z Lublina a ich najlepszym ścigaczem był niedoceniany Paweł Staszek. Oj panowie swego nie znacie cudze chwalicie !
Ciekawej było w Gorzowie. Gorzowianie prowadzili z ostrowskimi faworytami do 12 gonitwy, aby trzy ostatnie biegi przechalapać po 1 do 5. Ale to nie koniec. Po meczu jak już zawodnicy nie mogli wojować do boju ruszyli trenerzy i działacze, ci z Gorzowa w szczególności. Złożyli protest, bo tłumiki w motorkach chłopców z Ostrowa coś chyba dziwnie wyglądały. Ale sędzia protest odrzucił i wynik się nie zmienił. Acha no i jestem pod wrażeniem Joe Screena. Joe „Maszyna” Screen walnął sobie 8 oczek w czterech biegach i jeszcze dwa bonusy, co by było zabawniej. Dawno go nie wiedziałem na żywo, choć ludzie opowiadają, że to już dwa Screeny. No i opowiadają, że golf jest teraz, podczas zimy jego sposobem na dobrą kondycję. Jak to prawda to Gorzów chyba słabiutki w tym sezonie będzie.
A w Krośnie nie jeżdżono bo nie ma na grabki. Powaga jak bum cyk cyk.
No i druga, albo jak niektórzy mówią trzecia liga. Poznań rozgromił u siebie, w pierwszym meczu po latach, chłopców z Węgier. Co to się wkręcili do naszej ligi i może nie wymiatają, ale kolorytu jej dodają na pewno. Ludziska normalnie ze 12 tysiączków przyszło, jak na ekstralidze.
Jak już pisałem tydzień temu, Polonia Piła w pierwszej kolejce się nie odrodziła. No i w drugiej też jej się nie udało, bo przegrali wysoko z Orłem £ódź.
A Gdańsk pojechał do Daugavpils i przegrał 10 oczkami.
No i na koniec zostawiam sobie mój ulubiony klub z Opola. Opolanie ścigali się w Rawiczu z naszpikowanym zagranicznymi „gwiazdami” Kolejarzem. Jak chłopcy z Opola jeżdżą zawsze jest ciekawie, a punktem kulminacyjnym jest 14 gonitwa. Przed nią wszyscy tracą głowy. Dziewięć dni temu ścigacze z Opola oglądali M jak Miłość i zapomnieli wyjechać. A wczoraj jedna gwiazda z Rawicza myślała, że w kraju nad Wisłą, jeździ się na powietrze, albo z wiatrem. Chłopina zapomniał wlać metanolu. I tyle pojeździł. Chwile potem Adamowie Czechowicz i „Focus” Pietraszko niczym fordy z Frank Carsa (wtajemniczeni wiedzą o co biega) przypieczętowali zwycięstwo Opolan.
Następne ściganie w Polsce już w niedziele. Oj będzie ciekawie i kwiatków zapewne też nie braknie !
To byłem ja Piotr „PEPE” Stępniak