Fredrik Lindgren stara się zrobić wszystko, by kontuzja pleców, którą niedawno odniósł, nie przeszkodziła mu w udziale w sobotnim Grand Prix Skandynawii w Malilli. Przypomnijmy, że 25-latek trafił do szpitalu z poważnym wstrząsem mózgu po tym, jak upadł w jednym z wyścigów w Elite League.

Freddie oprócz urazu głowy, ma bardzo poważne problemy z kręgosłupem. Szwed cały czas chodzi na rehabilitację, aby móc wystartować w sobotę w GP na swoim torze (Lindgren jest zawodnikiem tutejszego klubu, Dackarny).

- Czuję się o niebo lepiej niż to było kilka dni po upadku. Byłem cały obolały i non stop spałem. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Z głową na ten moment jest wszystko w porządku. Teraz moim problemem są plecy, które cały czas bolą. Chodzę na fizjoterapię i dzięki temu czuję się zdecydowanie lepiej. Cały ten proces trwa jednak bardzo powoli. Zrobiłbym wszystko, by nie odczuwać skutków tej kraksy. Muszę się pozbierać do soboty, by wystartować w GP. Wziąłem sobie jeden dzień odpoczynku. Rano poleciałem do Szwecji, gdzie znowu będzie się rehabilitował.

Jak na razie Lindgren zajmuje dziesiąte miejsce w klasyfikacji ogólnej cyklu Grand Prix. To bezpiecznego ósmego miejsca, które gwarantuje starty w przyszłym roku w GP, Szwedowi brakuje zaledwie sześciu punktów. Freddie ma nadzieję, że jego lokata ulegnie zmianie po tym, jak w sobotę znajdzie się w finale GP Skandynawii.

- Muszę zdobyć trochę punktów. Przez cały sezon jeżdżę bardzo równo, dostałem się do wielu półfinałów. Niestety, nie udało mi się jeszcze ani razu w tym roku dostać do finału i dlatego moje zdobycze punktowe nie są aż tak duże. Naprawdę bardzo pragnę jeździć w przyszłym roku w GP.