Już tylko jedna runda tegorocznego cyklu Grand Prix została do końca. Na czele klasyfikacji generalnej znajduje się Greg Hancock, którego jeden bieg dzieli od zapewnienia sobie czwartego w karierze tytułu Indywidualnego Mistrza Świata. Amerykanin zachowuje jednak chłodną głowę.

- Nie chcę zbyt dużo mówić na ten temat w tym momencie. Do tego wciąż jeszcze daleka droga. Oczywiście tytuł jest na wyciągnięcie ręki. Chcę być mistrzem świata i wygrać tyle tytułów ile tylko się da. Na tym polega cała zabawa. Dla mnie liczy się zwycięstwo – mówi Greg Hancock.

Żużlowiec Get Well Toruń skorzystał na niefortunnej kontuzji Jasona Doyla, który zanotował poważny upadek podczas Grand Prix w Toruniu, co sprawia, że Australijczyk nie wystąpi 22 października przed własną publicznością na torze w Melbourne. – Czuję się jakbyśmy byli na Tour de France, a ja zupełnie przypadkowo dostałem koszulkę lidera i że to nie jest do końca sprawiedliwe. Współczuję Jasonowi, bo sam byłem w takiej sytuacji. To twardy chłopak i zasługuje na uczciwą rywalizację. Widząc jego upadek czułem się dotknięty.

Greg Hancock bardzo miło wspomina tor w Australii, ponieważ w zeszłym sezonie udało mu się tam wygrać z kompletem punktów. – Kocham to miejsce. Sposób w jaki przygotowali tor w zeszłym roku był fantastyczny. Było świetne ściganie, a mnie udało się tam wygrać. To było niesamowite uczucie. Teraz jest jednak nowy rok, nowe rozdanie, a ja wybieram się tam z dobrym nastawieniem. To po prostu kolejny turniej – kończy swoją wypowiedź 46-latek.