W zaległym meczu X rundy Speedway Ekstraligi, Stelmet Falubaz Zielona Góra zwyciężył w meczu z drużyną zza miedzy Caelum Stalą Gorzów 50:40. Na szczególne słowa uznania w ekipie Marka Cieślaka zasłużył m.in. Greg Hancock. Amerykanin w spotkaniu zainkasował na swoim koncie 13 oczek.

Popularny Herbie nie krył radości po zwycięstwie Stelmet Falubazu. - To było bardzo ciężkie spotkanie dla wszystkich, ponieważ wszyscy chcieliśmy wygrać i dlatego nasze zwycięstwo powoduje fantastyczne uczucie. Tor był nieco suchy, ale z czasem stał się cięższy i bardziej przyczepny. Kiedy chciało się kogoś wyprzedzić, to można się było nadziać na ostrą szprycę. To była największa trudność. Były też ciężkie warunki pogodowe. Cały dzień zanosiło się na deszcz ale na szczęście nie padało. Byłoby wręcz śmieszne gdybyśmy liczyli na to, że Stal Gorzów nie będzie wymagającym przeciwnikiem. To jest bardzo silna drużyna, która dzielnie stawiała nam opór przez całe spotkanie, ale ostatecznie to Falubaz okazał się lepszy.

Hancock wygrywając z Tomaszem Gollobem w 14. biegu zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo w całym spotkaniu. - Bieg 14 był po prostu świetny. Zdałem sobie sprawę, że wcześniej dwukrotnie przegrałem z Gollobem i to już nie są żarty, bo musiałem zdobyć więcej punktów. Miałem dobry start i pierwszy łuk, dzięki czemu wypracowałem sobie przewagę nad Tomaszem i mogłem z nim wreszcie wygrać. To mnie bardzo ucieszyło, chociaż absolutnie nie traktuję tej wygranej w kategorii pobicia mistrza świata(śmiech). To oczywiste, że chciałbym zostać mistrzem świata w tym sezonie ale do tego jeszcze naprawdę daleka droga, ale… myślę, że jestem na to przygotowany - powiedział Greg Hancock.