Amerykanin Greg Hancock, jest przybity swoją obecną postawą w cyklu Grand Prix. Ostatni turniej, tak szczęśliwy dla Polaków, sympatyczny Herbie zakończył z zaledwie sześcioma oczkami, znów nie kwalifikując się do fazy półfinałowej. Jedyny dobry występ Hancock zaliczył w Goeteborgu, kiedy podczas Grand Prix Szwecji wszedł do biegu finałowego.

Obecnie Gregory zajmuje dwunastą pozycję w cyklu z trzydziestoma sześcioma punktami i jest daleki od formy, którą prezentował w cyklu przez wszystkie lata trwania cyklu Speedway Grand Prix. Kalifornijczyk coraz częściej dochodzi do jednego wniosku - To nie jest mój rok. Może pracujemy zbyt ciężko, aby rozwiązać moje problemy. Ale na pewno wrócę do wielkiej formy, to jest tylko kwestia czasu - mówi Hancock.

Ostatni turniej mistrzostw świata, rozegrany został w Toruniu, gdzie również Amerykaninowi nie poszło najlepiej. Sześć oczek to zdecydowanie za mało, aby realnie myśleć o obronie miejsca w czołowej ósemce, gwarantującej start w cyklu za rok - W Toruniu nie poszło mi za dobrze. Zdobyłem kilka punktów, ale znowu pomyślałem sobie, że to nie jest mój rok - wyznaje zawodnik Falubazu Zielona Góra. - To na pewno nie jest mój rok i nic praktycznie nie zazębia się, jak zazębiało się przez kilka ostatnich sezonów - dodaje. - W żużlu jest tak, że trzeba mieć szczęście, ale jeśli masz pecha w każdym spotkaniu, to znaczy, że trzeba coś zmienić. Robiliśmy wiele rzeczy, że to naprawić. Efekty są mizerne - kontynuuje.

Mimo wielu usilnych starań, nikt z zespołu Grega nie wymyślił, jak naprawić obecną sytuację, a sam zawodnik podsumował to dosyć wyraziście - Walenie głową w mur. Robimy to od dość dawna. Pracujemy żeby coś zmienić, a to się nie zmienia wcale. Ale, jak już mówiłem, to tylko kwestia czasu, kiedy wpadniemy na ten błąd, który krzyżuje mi plany cały rok - wyjaśnia Hancock. - Najgorzej sprawy wyglądają po starcie. To znaczy, że wyjścia spod taśmy mamy dobre, potem już nie mogę rozwinąć prędkości i przegrywam. Bardzo dużo analizujemy nagrania z mojej jazdy i dostrzegliśmy, że w motocyklach coś się dzieje w trakcie wyścigu, czego nie widać po ich zakończeniu - kończy.