Na dniach Trybunał PZM ma wydać orzeczenie w sporze Grega Hancocka z Polonią Bydgoszcz. Chodzi o ponad 100 tysięcy złotych. Kiedy Hancock trafił do Polonii to podpisał umowę z aneksem, który był niezgodny z obowiązującym regulaminem. W tym aneksie był bowiem zapis, że w razie spadku w rankingu klub nie potrąci mu ani złotówki.

Stało się jednak tak, że ekipa prezesa Jarosława Deresińskiego oddała w 2013 roku władzę, a ich następcy wyciągnęli aneks z szuflady, przesłali do Ekstraligi Żużlowej i dobrowolnie poddali się karze. Stracili kilkanaście tysięcy złotych, ale z drugiej strony dostali możliwość ukarania Hancocka, który w porównaniu z sezonem 2012 spadł o 16 miejsc w klasyfikacji średnich.

W tej sytuacji zaległą kwotę wysłaną na konto Amerykanina pomniejszono o ponad 100 tysięcy złotych. Oczywiście Hancock błyskawicznie wynajął prawnika i skierował sprawę do Trybunału Polskiego Związku Motorowego. Ten, po ponad dwóch latach przepychanek przygotował już orzeczenie, które lada moment ma być ogłoszone.

Hancock nie ma wielkich szans na wygraną i raczej straci swoje pieniądze. Dziwne byłoby, gdyby Trybunał PZM kazał płacić Polonii, która na rozprawach tłumaczyła, że potrącenie było zgodne z regulaminem. Na dowód przedstawiano wyrok Ekstraligi Żużlowej, która ukarała Polonię za podpisanie aneksu, w którym był zapis gwarantujący Hancockowi brak potrąceń za spadek w rankingu.

Przypomnijmy, że Greg straci też na „lewej umowie” i niezgodnym z regulaminem aneksie podpisanym rok temu ze Stalą Rzeszów. W tym przypadku chodzi o 400 tysięcy złotych, które miał obiecane z klubu. Grozi mu też kara do 50 tysięcy złotych za złamanie regulaminu.