W sobotę rozegrana została kolejna runda tegorocznego cyklu Grand Prix. - Nie układało mi się nic a nic, choć praktycznie po każdym biegu nanosiłem korekty w sprzęcie - komentuje swój występ na GP Finlandii Jarosław Hampel, który zajął dopiero 11. miejsce.

Chyba nie mógł pan w Tampere więcej zrobić mając dwa razy drugie pole w serii zasadniczej?
- Dwa razy drugie pole na pewno nie pomogło, bo tylko Jonsson wygrał z tego pola w rundzie zasadniczej. Jednak większym problemem niż pola był mój moment startowy. Kompletnie nie potrafiłem ruszyć spod taśmy. Po kilku metrach rywale mieli już przewagę motocykla. Z rozegraniem pierwszego łuku też był kłopot. Szarpałem, walczyłem, ale nic nie mogłem zrobić.

Tylko jedno biegowe zwycięstwo z czwartego pola, to trochę mało. Nie taki był plan.
- To prawda. Nie układało mi się nic a nic, choć praktycznie po każdym biegu nanosiłem korekty w sprzęcie. Tylko po tym wygranym wyścigu nic nie zmieniałem. Jednak po trzech punktach z pola zewnętrznego wróciłem na pola wewnętrzne i znowu zaczęły się kłopoty. Start, start i jeszcze raz start, to szwankowało najbardziej. Tymczasem na torze w Tampere właśnie dynamiczne wyjście spod taśmy dawało gwarancję sukcesu. Siedem punktów to za mało. Mogło być osiem, ale podniosło mnie na wyjściu z łuku, bo tam porobiły się koleiny. Tak czy inaczej nie ma co tego roztrząsać, bo występ był ogólnie nieudany.

Może trochę zabrakło też takiego luzu. W lidze jeździ pan fenomenalnie, a w Grand Prix pokazuje pan tylko połowę tej siły.
- Na pewno będę się musiał nad tym zastanowić. Może faktycznie za bardzo się napinam. Na razie jednak nie robiłbym wokół tego wielkiego halo. Tak czy inaczej postaram się podejść do następnej rundy w Pradze na większym luzie. Po prostu pojadę jak na kolejne zawody i może takie nastawienie przyniesie lepsze efekty.

Jarosław Hampel nie zaliczy zawodów Grand Prix Finlandii do udanych