Tadeusz Zdunek, prezes Wybrzeża Gdańsk, w felietonie na oficjalnej witrynie klubu krytykuje swoich zawodników. Pisze, że przyjechali na obóz jak na wczasy. Zdunek w felietonie dowodzi, że zawiódł się na niektórych zawodnikach. - Podczas obozu mieliśmy jeden szczególny przypadek – pisze prezes.

- Pojawił się zawodnik, który chciałby jeździć bez przygotowania. Później niektórzy się dziwią, że żużlowcy nie mają sił po dwóch kółkach. Wyszła różnica pomiędzy Skandynawami, a Polakami. Gdy zawodnicy z zagranicy byli przeziębieni lub zmagali się z problemami żołądkowymi i tak chcieli trenować. Z kolei część polskich zawodników raz bolała ręka, raz głowa, raz noga, raz brzuch, raz mieli katar, a innym razem kaszel. Niektórym wydawało się, że obóz to wczasy i czas do odpoczynku od spraw bieżących – komentuje działacz dowodząc, że nasi zawodnicy cierpią na lenistwo.

Z informacji Przeglądu Sportowego wynika, że zawodnikiem, który nie chciał trenować był Krzysztof Jabłoński. Zbuntował się on przeciwko metodom treningowym Andrzeja Hulko, który prowadził zajęcia ogólnorozwojowe. Od jednej z osób, która brała udział w obozie dowiedzieliśmy się, że Jabłoński kwestionował zasadność biegania na dystansie 20 kilometrów.

Żużlowiec miał się nawet zamknąć w pokoju i odmówić wzięcia udziału w zajęciach. Próbowaliśmy zweryfikować nasze informacje w sztabie szkoleniowym Wybrzeża. Usłyszeliśmy, że nieporozumienia zostały już wyjaśnione, a wszystko co było robione na zgrupowaniu miało swoje uzasadnienie. Podobno w programie nie było długich dystansów.