Dwumecz KS Toruń z Unią Tarnów może być pożegnaniem menedżera Jacka Gajewskiego z toruńskim klubem. W Toruniu głośno mówią o tym, że złapali wiatr w żagle i chcą brązowego medalu, bo to będzie wielki sukces ekipy, która przed rokiem przejęła władzę w klubie.

Po cichu słyszy się jednak, że po meczach z Unią może dojść do wielkiej rewolucja. Wersja ekstremalna jest taka, że z tego składu zostaną tylko Paweł Przedpełski i Chris Holder. Menedżer klubu, który notabene sam zastanawia się na odejściem, uważa jednak, że w Toruniu dojdzie do ewolucji.

- Jeśli chodzi o moje pozostanie to mam dwie wątpliwości - wyjaśnia nam Gajewski. - Po pierwsze żużel, jak dla mnie, trochę za bardzo się zmienił i bynajmniej wcale nie na korzyść. Po drugie chciałbym, żeby więcej rzeczy dotyczących zespołu było ułożonych tak jak ja to sobie wyobrażam. Do końca października temat się wyjaśni. A jeśli chodzi o drużynę to ja bym nie chciał się z nikim żegnać. Naszym problemem jest brak lidera. Nasz najlepszy żużlowiec w tym sezonie ma osiemnastą średnią. To trochę słabo. Czy szukamy zmiennika za Łagutę?

- Tak bym tego nie określił. Moim zdaniem Grigorij może jeździć lepiej i warto dać mu kolejną szansę, o ile inaczej poukłada sprawy sprzętowe i popracuje nad koncentracją, bo jego roztargnienie drogo nas kosztowało - kwituje i zaraz dodaje - Ale teraz nie mówmy o tym kto i co, bo walczymy o brąz. Po tych wszystkich naszych perypetiach trzecie miejsce byłoby sukcesem - kończy.