Janusz Kołodziej chce odzyskać formę. Ma mu w tym pomóc tuner Jacek Filip. To właśnie jemu przed laty zaufał Sławomir Drabik. Polski debiutant w Grand Prix od początku sezonu jeździ w kratkę. Chciałby spisywać się równie dobrze, jak w  sezonie 2010, gdy został mistrzem Polski, dwukrotnie zdobył Złoty Kask, dwa razy awansował do finału GP.

Poprawa ma nastąpić dzięki współpracy z częstochowskim tunerem Jackiem Filipem (w zespole zostają Jacek Rempała i Jan Andersson). W latach 90. właśnie jemu Sławomir Drabik zawdzięczał największe sukcesy, m.in. złoto mistrzostw Polski. Do niedawna z Filipem współpracował Tomasz Gollob. Obecnie wiadomo, że mechanik spod Jasnej Góry służy pomocą młodzieżowcom częstochowskich Lwów Arturowi Czai i Marcinowi Bublowi.

Testy sprzętu od Filipa trwają. Pozytywny wynik powinien być dla Kołodzieja impulsem do lepszej jazdy. Żużlowca podbudował niezły występ w finale Drużynowego PŚ, gdzie po słabym początku kazano mu wziąć motocykl Jarosława Hampela. On jednak uparł się, że pojedzie na swoim, i w dwóch ostatnich biegach zdobył pięć punktów.

Mimo tego małego sukcesu Kołodziej postanowił się zaszyć w swoim domu i publicznie udziela się tylko wtedy, kiedy to konieczne. - Próbowałem w tym roku różnych metod na wyjście z kryzysu. Teraz chcę nawiązać współpracę z nowym tunerem i jednocześnie kompletnie się wyciszam. W spokoju analizuję, gdzie mogłem popełnić jakieś błędy i jak mogę je naprawić - tłumaczy zawodnik.

Kiedy Kołodziej był w wirze ciągłych startów, powielał popełniane błędy. Dlatego zupełnie nie przejął się decyzją Bosse Wirebranda, menedżera Vetlandy Elit, który na razie odsunął Polaka od składu. Czas zaoszczędzony na wyjazdach do Szwecji zawodnik wykorzystuje na pracę nad motocyklami.