Sezon 2019 był dla Jasona Doyla najlepszym jaki miał w PGE Ekstralidze. - Ludzie w Australii tego nie widzą. Zawsze mówią "masz zły rok". Popularny Doyley w poprzednim sezonie zajął dopiero 7 lokatę w cyklu Grand Prix, przez co został surowiej oceniony przez rodaków.

- Oni musieliby zobaczyć ligowe ściganie żeby zrozumieć, że to tak naprawdę tylko stawka ze Speedway Grand Prix. To najlepsza 15 zawodników na świecie, a to utrudnia zdobywanie punktów. To nie jest takie proste być tutaj z tym stresem i ścigać się przeciwko najlepszym zawodnikom świata - powiedział Jason Doyle.

Australijczyk przyznał, że słabsza dyspozycja w cyklu Grand Prix sprawiła, że jego występy m.in. w najlepszej lidze świata schodzą na dalszy plan. 34-latek w poprzednim sezonie solidnie punktował nie tylko dla klubu z Torunia ale także dla swoich pozostałych drużyn - Swindon Robins i Rospiggarny Hallstavik. - Byłem trochę słabszy w rozgrywkach w Szwecji. To był najlepszy sezon, jaki kiedykolwiek miałem w Polsce i ponownie znalazłem się w czołówce średnich w Wielkiej Brytanii.

Jason Doyle przed sezonem 2020 zamienił Toruń na Częstochowe. W Szwecji także przeniósł się do nowego klubu, którym będzie Vastervik Speedway. Dodając do tego cykl Grand Prix oraz rozgrywki Premiership, w których Doyle broni barw Swindon Robins, będzie to kolejny sezon dla Australijczyka, w którym będzie miał sporo pracy. - W zeszłym roku bardzo dobrze poradziłem sobie w Wielkiej Brytanii, wygrywając oba puchary. To miłe uczucie wygrywać trofea z klubami, dla których jeździłeś. Być kapitanem drużyny, która zdobyła medal, to miłe uczucie i mam nadzieję, że uda mi się to również w tym roku z innymi klubami - zakończył Australijczyk.