W Zielonej Górze z jednej strony walczą z długiem, z drugiej prowadzą rozmowy z zawodnikami, którzy mogliby wzmocnić skład. Działacze zakładają, że trio Jarosław Hampel, Piotr Protasiewicz i Patryk Dudek nigdzie się nie ruszy, więc szukają tylko jeszcze jednego mocnego zawodnika. Piątym seniorem będzie żużlowiec pokroju Mikkela Michelsena.

Nie można zresztą wykluczyć, że to właśnie 21-letni Duńczyk trafi do Falubazu, bo klub już z nim rozmawiał i mimo braku porozumienia w pierwszej turze negocjacji nadal jest z nim w kontakcie. Jednak prawdziwą bombą ma być pozyskanie kogoś z duetu Greg Hancock – Peter Kildemand.

Z Amerykaninem może być bardzo trudno, bo już ma on uzgodniony 2-letni kontrakt z KS Toruń i w tej chwili dogrywa sprawy sponsorskie. No chyba, że dla Hancocka wartością samą w sobie jest możliwość współpracy z trenerem Markiem Cieślakiem. Panowie prywatnie bardzo się lubią. Tak czy inaczej zdecydowanie wyżej trzeba ocenić szanse pozyskania Kildemanda. On sam mówi, że ma oferty z wszystkich klubów PGE Ekstraligi, ale najpoważniejsze są te z Zielonej Góry, Leszna, Wrocławia i Rybnika. Unia chwali się, że na 99 procent ma Kildemanda. Może jednak Falubaz wyciągnie jakiegoś asa z rękawa. Dziś wiele wskazuje na to, że rywalizacji Unii i Falubazu o Kildemand może być jedną z atrakcji najbliższych dni okienka transferowego.

W przypadku Falubazu może jednak zadziwiać to, że klub z jednej strony mówi głośno o problemie związanym z długiem, a z drugiej próbuje przyciągnąć zawodników, którzy do tanich nie należą. Czyżby miało to być kolejne zagranie va banque?