W przyszłorocznej edycji mistrzostw Europy po raz kolejny nie będziemy obserwować poczynań Krzysztofa Kasprzaka. Wicemistrz świata zamiast walczyć o tytuł najlepszego żużlowca Starego Kontynentu woli w pełni poświęcić się walce w Grand Prix.

- Mistrzem Europy byłem 11 lat temu, w 2003 roku. Może w przyszłości jeszcze zdobędę to trofeum, ale na pewno nie za rok. Teraz priorytetem jest Grand Prix - tłumaczy powody decyzji Kasprzak. Przypomnijmy, że od kiedy organizację mistrzostw Europy przejęła polska firma One Sport Kasprzak wystartował z dziką kartą w jednych zawodach, które wygrał. Było to w 2013 w chorwackim Goričan.

Jak bardzo odpoczynek służy zawodnikowi można było się przekonać w tym sezonie. Przed rokiem zawodnik podjął decyzję o rezygnacji z występów w lidze angielskiej i dzięki temu mógł lepiej przygotować się do pozostałych startów. - Odpuściłem Anglię i nie musiałem już odsypiać dalekich wyjazdów pół tygodnia. Efekt był widoczny od razu - zaznacza zawodnik. Teraz efekt ma być taki sam. - Będę startował tam, gdzie potrzebuję. Nie będę przemęczał się za bardzo. Wystartuję w Polsce, Szwecji, Grand Prix, Best Pairs Cup i może trochę w Danii, to idealna dawka by być w dobrej formie i czerpać przyjemność z jazdy - mówi zawodnik, który startował w lidze angielskiej przez 11 sezonów.

Po najlepszym sezonie w swojej karierze zawodnik nie chce dokonywać żadnych zmian. Zamierza jedynie powoli odchodzić od rytuału zjadania kaczki przed ważnymi zawodami. - Wszystko zostaje to samo. Od motocykli, poprzez kevlar, po cały mój team. Przed Grand Prix w Toruniu zjadłem kurczaka i też wygrałem, także powoli odchodzę od kaczki. Chociaż kaczka mojej mamy jest na pewno sławna - dodaje z uśmiechem 30-latek.