Krzysztof Kasprzak ma nadzieję na dobry wynik w Grand Prix Nowej Zelandii. - Forma jest. Muszę tylko poprawić starty - mówi Kasprzak w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Erik Gundersen, mistrz świata z Danii, mówi o Kasprzaku, że raz potrafi pojechać tak, że ręce same składają się do oklasków, a innym razem jest pasywny i nieskuteczny.

Jak będzie w Auckland? Wiele będzie zależało od tego jak będzie przygotowany tor. Organizatorzy Grand Prix zwykle robią twarde tory, a Krzysztof lubi jednak mieć pod koło. To nie przypadek, że w ubiegłym roku najlepiej wypadł w Pradze i Cardiff, gdzie było bardziej przyczepnie i Kasprzak był w swoim żywiole. W Nowej Zelandii nasz zawodnik nie ma co jednak liczyć na to, że tor będzie jego sprzymierzeńcem.

- Jednak moja forma i samopoczucie są dobre, więc liczę na niezły wynik - stwierdza Kasprzak. - Żużlowi poświęcam się w stu procentach. Każdego dnia wstaję i zastanawiam się nad tym, co by tu jeszcze zrobić, żeby być lepszym zawodnikiem. Uważam, że w tegorocznej serii Grand Prix stać mnie na wiele. W każdym turnieju będę się starał dać z siebie wszystko. Jak wyjdzie, to już się okaże w praniu. Nie wolno jednak zapominać o tym, że żużel to jest ciężki i wymagający sport. Motocykl bez hamulców, zamknięty tor, ogromne prędkości, to czynniki, które sprawiają, że trzeba mieć wiele umiejętności i być odrobinę szalony, żeby tę dyscyplinę uprawiać – wyjaśnia zawodnik.

W trakcie treningów w Auckland, Kasprzak będzie się pewnie starał popracować nad startami, które ostatnie mu nie wychodzą. To bardzo ważne, żeby dopracować ten element, bo przy obecnych tłumikach i wyrównanym sprzęcie bardzo ciężko wyprzedza się na dystansie. Inna sprawa, że tor na Western Spring Stadium jest ścieżkowy. Można go porównać do toru w Toruniu czy Malilli.