Damian Baliński, Krzysztof Kasprzak i Adrian Miedziński, to trzej kandydaci do dzikiej karty na Grand Prix Europy w Lesznie. FIM, w związku z tym, że w cyklu jest czterech stałych uczestników reprezentujących Polskę w ogóle chciało nam odebrać prawo przyznania dzikiej karty na zawody inaugurujące tegoroczny cykl.

Polski Związek Motorowy przekonał jednak światowe władze, że ten manewr nie przejdzie. Prezes Andrzej Witkowski wyjaśniał, że FIM jest nad Wisłą na cenzurowanym w związku ze sprawą wprowadzenia nowych tłumików i zabranie nam przywileju nadania dzikiej karty mogłoby spowodować otwartą wojnę między środowiskiem żużlowym w Polsce i centralą. - Dziś pewne jest to, że w Lesznie pojedzie piąty Polak, a jego nazwisko poznamy 25 marca - powiedział nam prezes Witkowski.

Ustaliliśmy, że jest trzech kandydatów do dzikiej karty. Są to Damian Baliński, Krzysztof Kasprzak i Adrian Miedziński. - Ostateczna decyzja zapadnie po konsultacjach z Unią Leszno i trenerem kadry Markiem Cieślakiem. Będzie trudno, bo musimy zdecydować o wyborze przed rozpoczęciem rozgrywek - tłumaczy Witkowski.

W PZM istnieje przekonanie, że bez względu na ostateczną decyzję, na związek spadnie lawina krytyki. W przypadku Balińskiego będzie można mówić o wyborze zawodnika mało perspektywicznego. Kasprzak z kolei to opcja niezbyt mile widziana przez działaczy Unii. Wreszcie Miedziński nie startuje na co dzień w Lesznie, więc nie przyciągnie na trybuny dodatkowych kibiców. Dziś wszystko wskazuje więc na Balińskiego, choć nasz ekspert Krzysztof Cegielski jest zdania, że przede wszystkim powinno się myśleć o przyszłości żużla i wybrać między Maciejem Janowskim, Przemysławem Pawlickim i Patrykiem Dudkiem. - Dla nich start byłby nauką i z pewnością zaprocentowałby w przyszłości - mówi Cegielski.

Na nominację młodzieżowca nie ma jednak co liczyć. Prezes PZM potwierdził, że sprawa dzikiej karty rozstrzygnie się w trójkącie: Baliński, Kasprzak, Miedziński.