Leon Madsen nie miał łatwej drogi do finału Grand Prix Challenge. Duńczyk musiał pokonać wiele przeszkód by dotrzeć do Rybnika. Teraz marzy o Grand Prix, bo jest jednym z szesnastu zawodników, którzy 5 września, na torze w Rybniku, powalczą o miejsce w przyszłorocznym cyklu Grand Prix.

- Jestem niesamowicie zmotywowany przed tymi zawodami, zwłaszcza że w Danii mówi się wyłącznie o jednym zawodniku. To Peter Kildemand jest na ustach wszystkich komentatorów i znawców speedwaya. Jest jednym zawodnikiem, o którym mówi się w kontekście dzikiej karty, czy awansu do przyszłorocznych mistrzostw świata - przyznaje Leon Madsen.

27-letni Duńczyk już dawno marzy o występach w cyklu Grand Prix. - To nie jest tak, że muszą coś udowodnić. Jestem drugim najskuteczniejszym zawodnikiem z Danii w najlepszej lidze świata. Co jeszcze mógłbym zrobić? Oczywiście bardzo zależy mi na awansie do cyklu Grand Prix. Jeśli uda mi się zrealizować ten plan, wówczas postaram się by odegrać znaczącą rolę w rywalizacji o mistrzostwo świata - podkreśla.

Zawodnik Unii Tarnów nie miał łatwej przeprawy by znaleźć się w rybnickim finale. Dzień przed półfinałem Grand Prix Challenge musiał wspomóc swój polski klub w walce o ligowe punkty. Po zawodach w Tarnowie udał się w długą podróż do stolicy Łotwy.

Sobotnie zawody będą dla Madsena pierwszym kontaktem z rybnickim torem. - Nigdy nie miałem okazji do startów na torze w Rybniku. To będzie mój debiut, ale nie mogę się doczekać tego turnieju. Może uda mi się zakończyć podobnie jak zawody w Rydze? - kończy Duńczyk.