
Jak informowaliśmy parę dni temu wszyscy kibice, których interesują losy rzeszowskiego żużlowca Macieja Kuciapy, mogli poprzez maila zadać zawodnikowi drużyny z Podkarpacia pytanie. Poniżej prezentujemy zapis czata w trybie off-line, który przeprowadziła oficjalna strona Stali Rzeszów www.stal.rzeszow.pl .Co czułeś po 15 wyścigu meczu z Ostrowem, który dał nam praktycznie po 7 latach awans do ekstraligi?
- Cieszyłem się bardzo! Uzyskałem dobrą średnią i zdawałem sobie sprawę, że dołożyłem się do tego awansu. Chciałbym z tego miejsca bardzo serdecznie podziękować naszemu sponsorowi - Marmie Polskie Folie, bez którego nie osiągnęlibyśmy tego celu! Mamy świetnego sponsora, do którego w razie problemów mogliśmy się zwrócić o pomoc i na którego zawsze mogliśmy liczyć. Jeszcze raz serdecznie dziękuję!
Maciek jaki był dla Ciebie sezon 2005 pod względem drużynowym jak i indywidualnym i czy jesteś z niego zadowolony?
- Jestem bardzo zadowolony. Awansowaliśmy do ekstraligi, nie było łatwo, powiem więcej, były chwile zwątpienia, jak choćby mecz z Grudziądzem na wyjeździe, czy z Gorzowem, ale jakoś się wszystko później fajnie poukładało. Cieszę się bardzo, że możemy się odwdzięczyć sponsorowi w taki sposób - awansem. Jeśli chodzi o zawody indywidualne to bardzo żałuję, że nie było mnie w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, bowiem jest to dla mnie bardzo prestiżowa impreza. Przekombinowałem trochę ze sprzętem przed półfinałem, musiałem pożyczyć motor od Piotrka Dyma, bo jak wiadomo nie pasuje mi tor w Ostrowie. Nie wiem, może to pech, bo startowałem tam trzy razy i tak naprawdę tylko raz było okey. Nie chcę się tłumaczyć sprzętem, ale mówiąc szczerze to właśnie tu był problem. W meczu finałowym motocykle spisywały się tak jak trzeba i zdobycz punktowa była już całkiem przyzwoita. Także żałuję tylko tego półfinału...
Iloma motocyklami będziesz dysponował i kto Ci je będzie przygotowywał?
- Sprzęt już mam zamówiony, teraz czekam na określenie jeśli chodzi o koszta, bo wiadomo, że jest styczeń, taki okres, w którym pojawiają się nowe ceny. Na pewno będę miał cztery lub pięć silników, tu się zastanawiam, bo w tamtym roku miałem pecha i czasami brakowało mi tego sprzętu. Teraz chcę być dobrze przygotowany. Czy to będą kompletne cztery motocykle to też jeszcze nie wiem, zastanawiam się również nad zmianą angielskich ram na czeskie.
Co sądzisz o trzech nowych zawodnikach: Pedersenie, Holcie i Karpowie?
- Jeśli chodzi o kontrakty z Pedersenem i Holtą to dla mnie jest to rewelacja. Są to typowi "pewniacy". O Karpowie nie mogę się wypowiedzieć, co prawda był w Rzeszowie i jechał z nami sparing, ale nie przyglądałem mu się dokładnie. Jest młody, ambitny i mam nadzieję, że będzie przydatny drużynie.
Podpisałeś umowę ze szwedzką Indianerną. Czy działacze tego klubu zapewnili Ci udział w określonej liczbie spotkań, czy wszystko będzie zależało od Twojej postawy?
- Zgadza się, podpisałem kontrakt w Kumli i wszystko wygląda tak samo, jak w Rzeszowie. Nie mam zagwarantowanej liczby spotkań, wszystko będzie zależało od mojej formy. Wydaje mi się, że nawet tacy zawodnicy jak Nicki czy Rune nie mają zagwarantowanych startów. Jeśli będę się dobrze prezentował to otrzymam zaproszenie na kolejny mecz, jeśli nie, to wiadomo...
Urodziłeś się w Ropczycach, czy często zatem odwiedzasz to miasto?
- Tak naprawdę to nie wiem dlaczego się urodziłem w Ropczycach (śmiech), gdyż rodzicie mieszkali wtedy w Rzeszowie. Nie mam sentymentu do tego miasta i jeśli tam już jestem to tylko przejazdem.
Z kim w sezonie 2005 najlepiej jeździło Ci się w parze, a z kim chciałbyś startować w nadchodzącym sezonie?
- Chciałbym bardzo pomagać i bardzo cieszyło mnie to, że startowałem z juniorem, a gdy udało się wygrać bieg 5:1 to byłem wręcz szczęśliwy. Z tego mam największą radość, jechać z juniorem, parą - choć wiadomo nie zawsze się to udaje.
Myślisz, że Stal stać obecnym składem na pierwszą czwórkę?
- Trudno powiedzieć. Wszystko zweryfikuje tor, poczekajmy, jest to ekstraligi i nie będzie łatwo. Czeka nas trudny sezon, obietnic nie będę składał, ale zrobimy wszystko, aby wypaść jak najlepiej.
Masz już indywidualnych sponsorów?
- Nie mam. Na dzień dzisiejszy moim jak i drużyny sponsorem jest Marma Polskie Folie.
Co sądzisz o rzeszowskich kibicach?
- Bardzo się cieszę, że mamy takich kibiców. Dziękuję im za doping i myślę, że są super. Mam również nadzieję, że będą z nami na dobre i na złe nawet jak będziemy przegrywać, bo i tak może być. Przy okazji ich serdecznie pozdrawiam.
Miałeś propozycję z innych klubów? Brałeś w ogóle pod uwagę odejście z Rzeszowa?
- W tym sezonie, nie. Nie po to pracowaliśmy praktycznie dwa lata, aby teraz odchodzić. Awansowaliśmy z pierwszego miejsca i w tym roku nie było mowy o zmianie barw klubowych!
Twoje największe marzenie sportowe to…?
- Indywidualne Mistrzostwo Polski i złoty medal w drużynówce.
Często korzystasz z internetu? Co sądzisz o swojej stronie internetowej?
- Byłem dwa lata w Zielonej Górze i od tamtej pory nie zbyt często korzystam z internetu. Oczywiście co jakiś czas siadam przed komputerem i sprawdzam co tam słychać na stronie, z której jestem zadowolony i oby tak dalej.
Który z zawodników jest Twoim najlepszym kumplem?
- Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy kumplami. Powinniśmy się szanować i na dzień dzisiejszy tak jest. Panuje bardzo dobra atmosfera i mam nadzieję, że tak już zostanie, gdyż to pozwoli uzyskać nam bardzo dobre wyniki.
Jak układa Ci się współpraca z trenerem Stachyrą?
- Bardzo dobrze, nie narzekam. Wydaje mi się, że decyzja o jego przyjściu do Rzeszowa była strzałem w dziesiątkę.
Jak przygotowujesz się do sezonu?
- Wielkich zmian nie wprowadzam, to co robiliśmy do tej pory dawało efekty. Także powielam to co robiliśmy przez ostatnie lata, czyli siłownia, hala, do tego zajęcia akrobatyczne i dla relaksu piłka nożna, koszykówka oraz basen, a na koniec tygodnia odnowa biologiczna. W zimie również jazda na lodzie, a na jesień cross.
Zastanawiasz się jeszcze nad jakąś inną ligą, oprócz polskiej i szwedzkiej? Może Anglia?
- Na chwilę obecną na Anglię nie jestem przygotowany. Gdybym miał jeszcze dwóch - trzech sponsorów indywidualnych to na pewno bym się zdecydował, jednak na razie ta liga nie wchodzi w grę. W ubiegłym roku koszono mnie, ale się nie zdecydowałem, po prostu nie zdążyłem się przygotować, gdyż jest to wielkie wyzywanie. Trzeba dysponować drugim warsztatem, drugim samochodem, mechanikiem. Nie ma żartów, trzeba mieć wszystko świetnie poukładane, aby tam startować.
Uprawiasz jeszcze jakiś sport poza żużlem?
- Nie, zawodowo zajmuję się tylko i wyłącznie żużlem.
Relaksujesz się jakoś specjalnie przed zawodami?
- Jakoś specjalnie nie. Przede wszystkim staram się odpocząć przed meczem. Nie będę zdradzał jak to robię (śmiech). Do tej pory startowałem w pierwszej lidze i jakoś to skutkowało. Może w ekstralidze nie będę punktował tak jak dotychczas, ale ważne jest dla mnie, abym był przydatny drużynie i znalazł na stałe miejsce w naszym teamie.
Krążą plotki, że blisko Rzeszowa jest Tomasz Chrzanowski. Myślisz, że „Chrzan” przydałby się Stali?
- Powiem tak, chciałbym abyśmy byli taką drużyną, która mogłaby powalczyć o najwyższe cele, czyli o pierwszą czwórkę. A czy to będzie Chrzanowski czy ktoś inny to już nie moja sprawa.
Co lubisz robić w wolnych chwilach?
- Wszystko obraca się wokół żużla, ale jeśli już znajdę chwilę czasu to staram się ją spędzać z rodziną. Uwielbiam też jeździć na crossówce, grać w piłkę i oczywiście spotykać się ze znajomymi.
Pod koniec sezonu, w sparingu z Unią Tarnów wywalczyłeś tylko 7 punktów, nie wygrywając ani jednego biegu. Nie obawiasz się zatem ekstraligi?
- Zdaje sobie z tego sprawę, że jest to ekstraliga i powtarzam wszystkim, że nie będzie łatwo. Wracając do sparingu, to nie odpuszczaliśmy, ale dużo testowaliśmy sprzęt, który był już dość mocno wyeksploatowany, gdyż wiadomo, że na koniec sezonu nikt nie będzie robił jakiś większych remontów. Tor w Tarnowie jest ciężki do dopasowania, ale wyciągnęliśmy wnioski i mam nadzieję, że w meczu ligowym wygram już...parę biegów.
Wolisz pola startowe te bliżej bandy czy krawężnika?
- Jest mi to obojętne, gdy mam dopasowany motocykl, to ma to dla mnie małe znaczenie, mogę powalczyć z każdym.
Masz jakieś motto życiowe?
- Raczej nie mam (śmiech).
Jaką ksywę masz wśród kolegów drużynie?
- "Mały" i niech tak zostanie (śmiech).
Gdybyś nie został żużlowcem, to dziś byłbyś?
- Na pewno byłbym sportowcem. Możliwe, że piłkarzem.
Jakiej słuchasz muzyki?
- Na pewno polski rock i disco.
Co oznacza delfin i miś na Twoim kevlarze?
- Oj, jest to moja słodka tajemnica (śmiech).
Masz jeszcze tego białego pelikana (rower), na którym zaczynałeś kręcić pierwsze kółka?
- Już go nie mam, został mi tylko "góral" (śmiech). A wracając do pelikana to miał on wiele kolorów, był m.in. biały, czerwony, czarny (śmiech).
W zakończony sezonie startowałeś na GM-ach, ale czasami przesiadałeś się na jawę. Czy to było spowodowane?
- Miałem do dyspozycji cztery silniki i wybierałem na ligę ten najlepszy z treningu. Czasami była to właśnie jawa.
W związku z zakontraktowanie Rune Holty jako Polaka, będziesz sobie stawiał większe wymagania, aby nadal być liderem drużyny?
- Wszystko co robię, robię po to, aby być najlepszym. Nie będzie łatwo, bo wiadomo jakiego formatu są to zawodnicy. Jedno mogę obiecać, będę się starał, poświęcał sporo czasu treningowi i mam nadzieję, że to przyniesie efekty.
Który trener najwięcej pomógł Ci w karierze?
- Myślę, że każdy z trenerów wiele mi pomógł, zresztą nadal się uczę. Jeśli chodzi o trenera Stachyrę, to wiadomo, że jeszcze niedawno jeździł i przekazuje nam takie informacje, o których nie wiedziałem i które się nam przydają. Jestem mu za to wdzięczny.
Jakie masz plany na nowy sezon, chodzi o te drużynowe jak i indywidualne?
- Drużynowo chciałbym, abyśmy się przede wszystkim utrzymali w lidze, a gdy uda się osiągnąć coś więcej to będzie super. Natomiast indywidualnie to awans do finału IMP i powalczyć w mistrzostwach Europy - to są priorytety.
Czego mogą życzyć Ci kibice w zbliżającym się sezonie?
- Zdrowia, jak ono będzie to spróbuję wypracować wszystko, co najlepsze.