W niedzielnym spotkaniu zaległej 5. kolejki PGE Ekstraligi, MrGarden GKM Grudziądz pokonał Get Well Toruń 55:35. Z dobrej strony pokazał się Marcin Turowski, który zdobył 3 punkty i 2 bonusy. Z pewnością jego dorobek mógłby być lepszy gdyby nie upadek w swoim ostatnim starcie, gdzie jechał na 5:1 z Artiomem Łagutą. 

Początek meczu dla wychowanka klubu z Torunia ułożył się pomyślnie. W biegu młodzieżowym wraz z Kamilem Wieczorkiem wygrali podwójnie. Następnie zapunktował w kolejnym starcie, pokonując Igora Kopcia-Sobczyńskiego, a w swoim ostatnim biegu przez dłuższy czas wiózł za sobą braci Holderów. Na jego nieszczęście, popełnił błąd i upadł. Jak się czuł po meczu po tym upadku Turowski? - Czuje się bardzo dobrze. Nic mnie nie boli, nic mi nie dolega. Wszystko jest w porządku. - przyznał. 

Jak sam podkreśla, upadek wynikał z małego doświadczenia zawodnika. - To był tylko mój błąd, niestety tak się stało, że upadłem. Niestety jeszcze w momencie gdy prowadziliśmy na 5:1. Tego jest mi najbardziej szkoda. - stwierdził. 

Dla Turowskiego mecz z Get Well był szczególny. Zawodnik GKM-u jest wychowankiem klubu z Torunia i jak sam podkreśla, jazda przeciwko macierzystej drużynie była dla niego dużym wyzwaniem emocjonalnym. - Ciężko mi było. Toruń to mój macierzysty klub. Bardzo się stresowałem. Nie wiedziałem jak zareagują kibice i ludzie z parkingu. Przeżyłem to i czuje się dobrze. Tym lepiej, że Grudziądz wygrał. - odparł junior żółto-niebieskich. 

W ostatnich swoich występach Turowski prezentował dobrą formę. Jak podkreśla, bardzo ważną rolę odgrywa tuner Ryszard Kowalski, który przygotowuje jednostki dla zawodnika. - Pan Ryszard wykonuje świetną robotę. Bardzo dobrze przygotowuje silniki. Mam nadzieję, że cały czas będę mógł być w jego stajni tunerskiej. - zakończył Marcin Turowski.