Włókniarz Częstochowa w wielkim stylu wrócił po rocznym niebycie do ligi. Po pierwsze to zaproponowany przez częstochowskich działaczy projekt o połączeniu lig i systemie rozgrywek będzie obowiązywał w nowym sezonie. To między innymi dzięki temu pomysłowi drużyna nie musi rozpoczynać startów od najniższego poziomu.

Po drugie Włókniarz zbudował najmocniejszy na papierze skład spośród wszystkich ekip w Nice PLŻ, a wisienką na torcie jest pozyskanie Tomasa H. Jonassona. Środowisko zazdrości i docina klubowi spod Jasnej Góry. Prezes Orła Łódź Witold Skrzydlewski otwarcie mówi, że nie ma opcji, żeby Włókniarz nie wygrał ligi.

- Cieszę się, że Skrzydlewski tak uważa, ale ja jego wypowiedź traktuję bardziej humorystycznie niż poważnie - przyznaje Michał Świącik. - Rzeczywiście udało nam się "ominąć" drugą ligę, ale nie jesteśmy ani pierwszymi, ani ostatnimi, którzy w ten sposób awansowali. Przed nami było wiele klubów, które z różnych powodów znalazły się klasę wyżej. Jeżeli chodzi o system rozgrywek, to ten nasz był lepszy niż proponowany podział na grupy, a ponadto zyskał akceptację kibiców. Zapewniam, że nie mamy żadnych forów w GKSŻ. Gdyby było inaczej, to pierwszy mecz sezonu jeździlibyśmy w Częstochowie, a nie w Opolu - kończy.

Działacze zapewniają także, że zakończyli budowę składu i nie ma szans na spektakularny powrót takich zawodników jak Rune Holta, Sebastian Ułamek czy Rafał Szombierski. - Kadra jest zamknięta na 100 procent. Musimy być fair wobec tych, których już mamy - kończy Świącik.