Duńczycy w poniedziałkowy wieczór, podobnie jak Polacy dzień wcześniej, wywalczyli bezpośredni awans do finału Drużynowego Pucharu Świata. Obie reprezentacje dysponują obecnie najsilniejszymi składami i nie dziwi fakt, że obie uchodzą za głównych faworytów do mistrzostwa.

W niedzielne popołudnie na torze w Częstochowie podopieczni trenera Marka Cieślaka bez problemu zwyciężyli w pierwszym półfinale Drużynowego Pucharu Świata, pokonując osłabionie reprezentacje Australii, Rosji oraz ekipę Łotwy. W poniedziałek na torze w brytyjskim King's Lynn tej samej sztuki dokonali Duńczycy, którzy w pokonanym polu pozostawili Brytyjczyków, Amerykanów i Szwedów.

Duńscy i polscy zawodnicy szykują się już do sobotniej walki w turnieju finałowym, który odbędzie się w Pradze. Rywalizować oni będą z gospodarzami tej imprezy - Czechami - oraz reprezentacją, która zwycięży w czwartkowym barażu: Australią, Łotwą, Wielką Brytanią lub Stanami Zjednoczonymi. Dania, jak i Polska uchodzą za głównych pretendentów do tytułu. - Nie ma watpliwości, że będzie to rozgrywka między Danią i Polską. Australia nie ma tak mocnego składu. To my jesteśmy mistrzami, ale myślę, że oni (Polacy) są faworytami. Są bardzo "głodni" sukcesu - twierdzi Nicki Pedersen na łamach magazynu "Ekstra Bladet".

Ogromnym atutem duńskiej kadry jest to, iż wszyscy zawodnicy są niezwykle skuteczni i równi. Najlepszym potwierdzeniem tego jest fakt, że najmniej punktów dla Duńczyków w poniedziałkowym półfinale wywalczył Kenneth Bjerre, zdobywca 11 punktów. - Wszyscy zawodnicy zdobyli ponad dziesięć punktów. Jesteśmy bardzo równi i to jest oczywiście wspaniałe - mówi trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata i dodaje. - Nastrój w drużynie jest bardzo dobry. Każdy pomaga każdemu w parku maszyn. Nie zmieniamy składu na finał, więc teraz musimy pokazać taką równą jazdę w Pradze - powiedział najbardziej doświadczony reprezentant Danii.