Nicki Pedersen tak samo jak inni zawodnicy, ruszył dziś wraz ze swoim teamem w długą podróż do Nowej Zelandii, gdzie już w sobotę odbędzie się pierwsza runda Speedway Grand Prix. Duńczyk w tym roku będzie bronić tytułu wicemistrza świata. Żużlowiec jest nieco poobijany po jednym z treningów, lecz czuje się dobrze i czeka na turniej w Auckland.

Pedersen w przerwie zimowej zmienił klub w Polsce, a w ostatnim czasie odbył kilka sesji treningowych w King's Lynn. Jeden z treningów zakończył się jednak pechowo, gdyż na "Powera" najechał jego rodak Michael Jepsen Jensen. W wyniku wypadku były mistrz świata doznał kontuzji żeber. - Czuję się w porządku. Kiedy oddycham to można powiedzieć, że czuję że żyję, ale tak to wszystko jest okej. To było dla mnie ważne, aby jak najwięcej pojeździć przed wylotem do Nowej Zelandii, by przyzwyczaić organizm do kolejnego ciężkiego sezonu. W czwartek mamy trening w Auckland i myślę, że będzie lepiej - przyznaje Nicki Pedersen na łamach swojej strony internetowej.

Żużlowiec miał już okazję także rywalizować w oficjalnych zawodach, na wspomnianym już torze w King's Lynn rywalizował w Testimonialu Tomasa Topinki, w którym to wywalczył jedenaście punktów w czterech startach, ulegając tylko Nielsowi Kristianowi Iversenowi. W czwartek ścigał się w Swindon w Memoriale Boba Kilby'ego, w którym to zajął jednak dopiero dziesiątą pozycję. - Mieliśmy mały problem ze sprzęgłem, który udało nam się rozwiązać podczas zawodów w Swindon. Teraz jestem gotów do startu w sobotnim turnieju. Czekam z niecierpliwością - dodał Pedersen.