Nicki Pedersen postanowił dalej nie startować na torach w Wielkiej Brytanii. Według Duńczyka limity stosowane w budowie składu zespołów sprawia, że słabsi zawodnicy z mniejszą średnią żądają praktycznie takie same pieniądze jak gwiazdy światowego speedwaya. Bez koniecznych zmian poziom żużla w Wielkiej Brytanii dalej będzie spadać.

Nicki Pedersen swój ostatni sezon na torach Elite League spędził w zespole Eastbourne Eagles w 2007 roku. Na razie zawodnik będzie startować w Polsce w zespole Stali Gorzów, w Szwecji w klubie Vargarna Norrköping i w Danii w drużynie Holsted.

Mimo tego, że zawodnik nie startuje w Elite League, to Duńczyk uważnie przygląda się sytuacji w Wielkiej Brytanii. Według 33-letniego żużlowca promotorzy obniżają poziom tych rozgrywek. – Ciągle powtarzają, że przywrócą najlepszych zawodników, ale nie chcą nic z tym zrobić. To ciągle zmierza w jednym kierunku. Czasem trzeba podwyższyć te limity i zyskać na tym pieniądze. Jeżeli kluby będą ciągle zaostrzać i zaostrzać te limity to brytyjski żużel będzie ciągle zmierzał w jedną stronę – przyznaje zawodnik.

Przez konieczność kontraktowania zawodników z małymi średnimi, aby klub mógł pozostać w limicie, takowi żużlowcy mogą podwyższać stawki za swoje usługi. Dlatego pomimo faktu, iż w Wielkiej Brytanii nie startuje już wielu zawodników z cyklu Grand Prix Pedersen uważa, że kluby nie poczyniły żadnych oszczędności. – Po prostu uważam, że pieniądze, które kluby zaoszczędzą na zawodnikach z cyklu Grand Prix są teraz przeznaczane na jeźdźców z niskimi średnimi. Promotorzy nic nie zyskali. Przeciętni zawodnicy są teraz jeszcze drożsi, bo są łakomymi konskami dla klubów – dodaje trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata.