Już wiadomo, że nie powiedzie się wizja prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego, który chciał na Stadionie Narodowym zorganizować jeden z najbliższych finałów Drużynowego Pucharu Świata. Na takie rozwiązanie na pewno nie zgodzą się organizatorzy cyklu, którzy chcą by zawody organizowane były w różnych krajach.

W najbliższych trzech latach w Polsce zostaną zorganizowane dwa finały drużynowego Pucharu Świata. W tym sezonie najlepsze reprezentacje świata podejmie Leszno, a w 2019 roku organizatorem będzie Gorzów. To praktycznie wyklucza możliwość zorganizowania kolejnej edycji w 2020 roku na PGE Narodowym, a taki właśnie plan przedstawił podczas zeszłorocznej konferencji prasowej prezes PZM, Andrzej Witkowski.

Przypomnijmy, że pierwotny pomysł zakładał organizację na PGE Narodowym dwóch kolejnych rund Grand Prix w latach 2018-2019, a w 2020 organizację finału DPŚ. Zdaniem prezesa zawody drużynowe byłyby idealnym zakończeniem pięcioletniego okresu organizacji zawodów GP na PGE Narodowym. Już dziś wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie, a na organizację kolejnej rundy DPŚ Polacy muszą poczekać co najmniej do 2021 roku.

Kontrakt na organizację GP w Warszawie wciąż stoi jednak pod znakiem zapytania. Działacze nie chcą przyjąć warunków zaproponowanych przez ludzi z BSI. W podobnej sytuacji jest Toruń, który podobnie jak Warszawa wciąż nie ma zapewnionych praw do organizacji zawodów Grand Prix na kolejne sezony. Negocjacje cały czas trwają, a na razie jest zbyt wcześnie by przesądzać, że zawodów o mistrzostwo świata w obu miastach nie będzie.