Okno transferowe zamyka się za dwa tygodnie, a wielu zawodników (Rune Holta, Artur Mroczka, Dawid Lampart, Mirosław Jabłoński, Sebastian Ułamek, Troy Batchelor) ciągle nie ma pracy. - Z tych nazwisk można by stworzyć zespół, który z powodzeniem mógłby walczyć o awans do PGE Ekstraligi – uważa działacz GKSŻ Zbigniew Fiałkowski.

Największe zdziwienie budzi fakt, że na liście żużlowców do wzięcia wciąż jest Holta. Do niedawna panowało przekonanie, że trafi do ROW-u Rybnik. Nikt z nim nie rozmawiał, bo mówiło się, że jest po słowie z działaczami beniaminka. Teraz jednak okazuje się, że ROW nie chce Holty. Trener Piotr Żyto zamierza robić lekko przyczepny tor i uważa, że Rune na takiej nawierzchni sobie nie poradzi. Żużlowiec miał problemy z nadgarstkami.

- Nie zgadzam się z tym, bo mówimy o zawodniku, który zdobył wiele medali dla Polski i zgromadził blisko tysiąc punktów w Grand Prix – wylicza Marek Cieślak, trener kadry i Falubazu Zielona Góra. - Ja bym znalazł kilka torów, na których Holta by sobie poradził. Rok temu w Ostrowie był liderem. Ja tam pracowałem i mogę powiedzieć, że on był świetny, że ciągnął wynik zespołu - chwali zawodnika Cieślak.

Pech Holty polega na tym, że za długo wierzył w Rybnik, a jak ruszył na poszukiwanie pracy i zgłosił się do Włókniarza Częstochowa, to było już za późno. Klub był po słowie z Tomasem H. Jonassonem i traktował Holtę jak opcję awaryjną. Tajemnicą poliszynela jest też fakt, że młoda kadra działaczy Włókniarza bała się trochę tematu rozliczeń finansowych z Rune. Kilka lat temu Holta wywołał lawinę kontroli podatkowych w szwedzkich klubach. Vetlanda wypłacała mu znaczącą część kontraktu jako wynagrodzenie za ekspozycję reklamową. To zostało zakwestionowane. Dodajmy, że Rune wycenia swoje usługi na 400 tysięcy złotych.