- W moim starcie wszystko było ok, fajnie pojechaliśmy parą z Oskarem i udało się dowieść 5:1. Kolejne biegi nie toczyły się po mojej myśli, jechałem jakoś sztywno i niemrawo. Dobrze, że na ten ostatni bieg się spiąłem i wygrałem z bardzo szybkim Nickim Pedersenem, co bardzo mnie to cieszy, a wygrana naszej drużyny jeszcze bardziej – mówił Paweł Przedpełski.

Głównym celem KS Toruń było odniesienie zwycięstwa z Fogo Unią Leszno. Przed biegami nominowanymi był ogrom emocji. - Przyjechaliśmy do Leszna z nastawieniem na wygraną i z przekonaniem, że zawody nie będą należały do łatwych. Daliśmy radę uzyskać mała przewagę punktową i cały czas utrzymywaliśmy nasze prowadzenie. Ostatni bieg zadecydował o wszystkim – mówi.

Anioły do triumfu poprowadził Australijczyk Jason Doyle, który w decydującej gonitwie pokonał rywali. Warto dodać, że dla Doyle'a tory ekstraligowe to zagadka. - Najlepszą pracę wykonał Jason Doyle, więc to jemu należą się największe gratulacje i czapki z głów, bo jechał rewelacyjnie – komentuje młodzieżowiec z Torunia.

Po kontuzji kciuka lewej ręki, której nabawił się Przedpełski podczas pojedynku KS Toruń z Betardem Spartą Wrocław nie ma śladu. - Nie odczuwam skutków kontuzji, wiadomo czasami coś mnie zaboli, ale nie ma żadnego dyskomfortu. Nic innego mi nie pozostaje jak tylko wsiąść na motor i się ścigać - dodaje.

Paweł Przedpełski nie krył zdziwienia co do nawierzchni leszczyńskiego toru. - Tor był dobrze przygotowany. W Lesznie tor zawsze był chyba nieco bardziej przyczepny. Widowisko było super, było dużo mijanek – zakończył.