Nie jest przesądzone, że Jacek Gajewski dalej będzie prowadził KS Toruń. Jego następcą może być Rafał Dobrucki. - Nie ma o czym mówić. Lada moment wszystko się wyjaśni – stwierdza Gajewski, co wskazywałoby na to, że w klubie toczą się jakieś kuluarowe rozmowy, być może dotyczące podziału kompetencji, które pomogą menedżerowi się określić.

Warto przypomnieć, że na finiszu rozgrywek Gajewski mówił, że nie tak wyobrażał sobie swój powrót do żużla. Był rozczarowany kierunkiem, w którym poszła dyscyplina. Z drugiej strony miał też zastrzeżenia co do tego jak funkcjonuje komórka sportowa. Już wtedy nie podobało mu się to, że inne osoby wtrącają się w sprawy kadrowe.

O tym, że coś się dzieje może też świadczyć fakt, że Gajewskiego nie było na ostatnim spotkaniu rady nadzorczej, gdzie wiele mówiło się o budżecie i drużynie. - Co do Jacka to widzieliśmy się dwa tygodnie temu – mówi nam prezes KS Toruń Przemysław Termiński.  

- On załatwia swoje sprawy, ja swoje. Być może ma on jakiś inny pomysł na swoją przyszłość, ale ja nic o tym nie wiem. Na radzie faktycznie nie był, ale nic wielkiego się nie stało. Generalnie skupiam się teraz na poukładaniu najważniejszych spraw. W związku z wyborem na senatora muszę przekazać władzę w klubie. Kandydatów jest dwóch. Albo weźmie to moja żona Ilona, która już jest zaangażowana w artystyczną część działalności KS Toruń, albo Bartosz Bartczak. On jednak nie chce, bo jest zaangażowany w różne inne projekty – komentuje Termiński.

Gdyby faktycznie Gajewski zrezygnował z funkcji menedżera to spekuluje się, że jego miejsce mógłby zająć Rafał Dobrucki, który jest też przymierzany do roli trenera ROW-u Rybnik.