Paweł Baran, menedżer Unii Tarnów, chce zachować status quo. - Po co nam zmiany. Wierzę, że można jeszcze coś więcej wykrzesać z Mroczki i Bjerre. Mamy dobry skład, a Kenneth Bjerre i Artur Mroczka jeszcze nie pokazali wszystkiego na co ich stać – mówi Baran.

- Za nimi trudny, pierwszy sezon. Już się jednak lepiej poznaliśmy, a to powinno przekuć się na lepszy wynik. Dlatego nie szukamy wzmocnień, ani nie myślimy o wymianie najsłabszych ogniw. Co będzie jak kogoś stracimy? Ja w to nie wierzę. Janusz Kołodziej i Martin Vaculik, bo ich nazwiska często wymieniane są na transferowej giełdzie, nigdzie nie pójdą. Janusz był już na rozmowach z prezesem i wyszedł z nich zadowolony. Martin ma oferty z innych klubów, mówi o tym głośno, ale to nie znaczy, że od nas odejdzie. Moim zdaniem wejdziemy w kolejny sezon z tą samą piątką seniorów – kwituje Baran.

Menedżer Unii szuka jedynie juniora. Ernest Koza skończył wiek (pójdzie najprawdopodobniej na wypożyczenie do niższej ligi), więc przydałoby się jakieś wzmocnienie. Tym bardziej, że w grupie klubowych wychowanków nie ma wielkich talentów. W zasadzie tylko Patryk Rolnicki rokuje nadzieje.

- Jest pomysł, żeby sprowadzić Krystiana Rempałę, któremu kończy się kontrakt w Rzeszowie, ale jeszcze nie rozmawialiśmy. I nie będzie łatwo, bo on będzie miał więcej ofert. My spróbujemy, ale na pewno głową muru przebijać nie będziemy. Jak nie wyjdzie to zainwestujemy mocno w to co mamy, tym bardziej, że poza Rempałą nie ma w kim wybierać. Teoretycznie do wzięcia będzie też Kacper Woryna z ROW-u Rybnik, ale za niego trzeba będzie płacić spory ekwiwalent – kończy Baran.