W spotkaniu PGE Stali Rzeszów z Unią Tarnów to gospodarze okazali się minimalnie lepsi 47:43. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowcy obu ekip opowiedzieli o swoich wrażeniach z 71. Derbów Południa. Mecz ocenili także liderzy zespołów, a więc Greg Hancock broniący barw Żurawi oraz Martin Vaculik przywdziewający plastron z Jaskółką.

Paweł Baran (trener Unii Tarnów): - Dziękuję chłopakom za walkę do końca, ale także gospodarzom za fajny mecz. Miało być dzisiaj derbowe święto i myślę, że było to święto na torze. Spotkanie było oczywiście do wygrania, trochę punktów pogubiliśmy na trasie, zdarzył się defekt i nieporozumienia w drugim łuku, gdzie z 5:1 zrobiło się 3:3, ale taki jest sport żużlowy. Rywal też nie próżnuje, a Rzeszów już kilka razy udowodnił, że umie się ścigać i dziś znowu to zrobili. Niestety my w tym roku tak mamy, że zawsze któryś z seniorów pojedzie słabiej. A żeby wygrywać na wyjeździe to wszyscy muszą pojechać równo.

Martin Vaculik (Unia Tarnów): - Po pierwsze chciałbym pogratulować drużynie gospodarzy, bo na prawdę pojechali dzisiaj świetny mecz. Tor też przygotowali świetnie, był bezpieczny i była możliwość walki na nim, także to co kibice bardzo lubią. Chciałbym też bardzo podziękować naszym kibicom, którzy tutaj przyjechali na stadion w wielkim gronie. W ogóle był pełny stadion, a pełne trybuny to jest piękne. Co do mojej postawy to było OK, chociaż zdarzyła się jedna wpadka. Gdyby każdy z nas dorzucił po punkcie to wynik byłby inny, a tak to rzeszowianie nam odjechali. Chciałbym też podziękować Grupie Azoty za to, że nas wspierają jako jeden ze sponsorów naszego klubu i także chłopakom w teamie, bo jest świetna atmosfera i ja się cieszę, że mogę występować w tej drużynie.

Greg Hancock (PGE Stal Rzeszów): - Ten mecz to była kolejna wielka historia, bo derby to zawsze ważny mecz dla rywalizujących zespołów. Teraz jednak jestem zawodnikiem Rzeszowa, udało mi się zdobyć sporo punktów, choć oczywiście najważniejsza jest drużyna i cieszę się ze zwycięstwa. To był wymagający mecz i znów niemal cały na styku, ale takie już zazwyczaj są pojedynki derbowe. Nie zastanawiam się nad tym czy jestem liderem czy też nie, bo drużyna składa się z siedmiu zawodników, a nie tylko z jednego. Potencjał naszego zespołu jest na prawdę duży i jeszcze nie pokazaliśmy wszystkiego, na co nas stać. Oczywiście ciąglę chcemy być coraz lepsi i wygrywać kolejne spotkania, ale uważam, że takie wyniki także przyjdą.

Janusz Ślączka (trener PGE Stali Rzeszów): - W parze Petera Ljunga z Karolem Baranem były drobne nieporozumienia na torze. Raz Karol zahaczył go deflektorem i wiadomo, że to wybija z rymtu. To jest sport drużynowy i jazda parą, ale wiadomo, że Karol chciał też wygrać i oboje dawali z siebie wszystko, a wtedy takie rzeczy się zdarzają. Powiem szczerze, że na treningu czy w Grudziądzu Peter (Ljung, dop. Red.) wyglądał lepiej. Te motocykle lepiej się rozpędzały i nie wiem co jest przyczyną, bo dziś i na starcie i na trasie był wolny. Dopiero w trzynastym biegu coś zaczęło jechać i dlatego pojechał w nominowanym. Chciałbym podziękować zawodnikom za piękny mecz, choć wiadomo, że pojawił się stres i ciśnienie poszło w górę, bo ten wynik był cały czas w okolicach remisu. Cieszę się ze zwycięstwa, gratuluję dobrej postawy zawodnikom i dziękuję kibicom, że tak tłumnie przyszli na stadion nas dopingować.