Wszystko wskazuje na to, że klubu z Rzeszowa nie zobaczymy w przyszłorocznych rozgrywkach Enea Ekstraliga. Po rezygnacji ze sponsorowania klubu przez Martę Półtorak w budżecie klubu z Rzeszowa nie ma jeszcze pełnej kwoty powalającej na walkę o najwyższe lokaty w Nice PLŻ, nie mówiąc już o jeździe w najwyższej klasie.

- Zawodzą ci, których uważałem za przyjaciół żużla – mówi prezes Andrzej Łabudzki. - W tym tygodniu odbyliśmy kilka rozmów z potencjalnymi sponsorami, ale nie przyniosły one żadnych efektów. Powiem szczerze, że coraz mniej wierzę w to, że uda nam się zapewnić odpowiednie warunki do jazdy w Ekstralidze.  

Działacze mają jeszcze jeden problem. Czwartkowa konferencja sprawiła, że w klubie oprócz szukania nowych sponsorów muszą też skupić się na negocjacjach z partnerami, którzy już zadeklarowali swoje wsparcie, a po odejściu Marty Półtorak chcą je znacznie zmniejszyć. Efekt może być taki, że pieniędzy w przyszłorocznym budżecie zamiast przybyć ubędzie.

– Wszystko przez to, że sponsorzy, którzy deklarowali swoje wsparcie finansowe dla zespołu w rozgrywkach Enea Ekstraligi, teraz kręcą nosem i nie są już tak chętni do pomocy klubowi – mówi Łabudzki. Chętne do wyłożenia dużych pieniędzy na żużel nie jest też miasto. Prezydent Tadeusz Ferenc nie chce by to na pieniądzach miejskich opierał się budżet klubu i póki co nic nie wskazuje na to, że miasto przejmie akcje spółki żużlowej po firmie Półtorak.

Klub jednocześnie prowadzi rozmowy z zawodnikami, którzy w tym roku startowali w Rzeszowie. Wszystko wskazuje na to, że trenerem pozostanie Janusz Ślączka.