Rodacy Jasona Doyle'a opowiadają w polskich klubach, że z jego zdrowiem jest bardzo źle, że nie potrafi ruszać szyją, że ma problemy z kręgosłupem. Kilka dni temu Doyle pochwalił się na twitterze, że już zdjął kołnierz ortopedyczny. Być może to utnie spekulacje krążące na temat jego stanu zdrowia.

Z informacji Przeglądu Sportowego wynika, że najwięcej do powiedzenia w tej sprawie mają niektórzy australijscy żużlowcy, koledzy Jasona z toru. To oni mówią, że nie jest z nim dobrze. To oczywiście, w pewnym stopniu, przekłada się na sytuację zawodnika, który nadal nie ma pracy w polskiej lidze.

Przykładowo ROW Rybnik jest mocno zainteresowany Doyle'm, ale zanim dojdzie do jakichkolwiek rozmów trener Piotr Żyto chciałby ustalić czy z Jasonem jest naprawdę tak źle jak mówią jego rodacy. Oczywiście opowieści australijskich zawodników mogą być też sposobem na pozbycie się konkurenta, który mógłby im zabrać dobrze płatną pracę, ale dopóki się nie sprawdzi to pewności nie ma.

Doyle przez paplaninę swoich australijskich kolegów stracił szansę na rozmowy kontraktowe w Grudziądzu. Jak w GKM usłyszeli, że coś z Jasonem może być nie tak to skupili się w stu procentach na Antonio Lindbaecku. Za chwilę może się okazać, że ROW, zamiast Doyle'a, wybierze Grzegorza Walaska. Ten jest jedną nogą w Orle Łódź, ale na razie niczego nie podpisał. W Rybniku mogą uznać, ze lepszy zdrowy Walasek niż Doyle, którego stan zdrowia jest póki co wielką niewiadomą. Swoją drogą to fajnych kolegów ma Jason w Australii.