Przemek Pawlicki, jeden z największych żużlowych talentów ostatnich lat ma się coraz lepiej. Kontuzja jakiej nabawił się w półfinałowych zawodach o Brązowy Kask powoli zamienia się tylko w złe wspomnienie, a sam zawodnik myśli już o przygotowania do sezonu 2009.

Rehabilitacja idzie pełną parą. Postanowiłem odbyć ją w Poznaniu w Szpitalu Doktora Degi, gdyż tam byłem operowany i skorzystałem z uprzejmości osób, które się mną bezpośrednio opiekowały po zabiegu. Mam bardzo sympatyczną panią rehabilitantkę, z którą wykonuje wszelkie ćwiczenia, które pozwolą wrócić mojemu barkowi do pełnej sprawności - powiedział Przemek.

Ja na razie wszystko jest na dobrej drodze, abym już za miesiąc mógł rozpocząć normalne treningi z resztą zawodników Unii Leszno. Na pewno nie stracę ani chwili z przedsezonowego okresu przygotowawczego. Razem z "Unistami" wyjadę na zgrupowania i będę w stu procentach gotowy do nowego sezonu. Z początku moje ćwiczenia będą nastawione na bark, aby go wzmocnić na tyle, by zażegnać ewentualność ponownego złamania - dodaje.

Po kontuzji nie ma już praktycznie śladu, mogę normlanie poruszać ręką, wiadomo, czasami odczuwam jeszcze mały ból, ale nie stanowi on żadnego problemu. Gojenie idzie tak dobrze, że od pewnego czasu już nawet regularnie pływam na basenie - kończy sympatyczny zawodnik Unii Leszno.

Pawlicki nie omieszkał również wypowiedzieć się o finałowym meczu Speedway Ekstraligi leszczyńskich byków, w którym zapewne wystartowałby, gdyby nie feralny wrześniowy upadek.

Co do niedzielnego finału to oczywiście trzymam kciuki za naszych zawodników, kibicuje im i liczę, że uda się obronić tytuł wywalczony w zeszłym sezonie. Będę w Toruniu razem z nimi.