Prezes Stali Rzeszów Andrzej Łabudzki spotkał się z prezydentem miasta Rzeszowa Tadeuszem Ferencem. Klub ma jeszcze niecały miesiąc na podpisanie ugód z zawodnikami i spłatę części długów. Liczy, że część środków otrzyma od samorządu.

- Stal chce dużo więcej pieniędzy niż jesteśmy w stanie dać – zdradza Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta. – W 2014 roku przekazaliśmy na żużel 300 tysięcy złotych, a w 2015 roku było to już pół miliona. Teraz kwota ma być jeszcze wyższa choć klub jest w niższej lidze i jej cześć od razu ma pokryć część zadłużenia. Nie możemy tak szastać pieniędzmi podatników. Jak się okazuje działacze Stali chcą od miasta ponad milion złotych.

- Liczymy, że miasto przekaże nam 250 tysięcy jeszcze za poprzedni sezon, które nam obiecało oraz 800 tys. na obecny – wyjaśnia Łabudzki. - To i tak kwota mniejsza, niż w innych miastach. Nasza dyscyplina ma duży odbiór społeczny w całym województwie i warto na nią stawiać. Na razie prezydent mówi o niższej kwocie i dlatego umówiliśmy się na kolejne rozmowy. Wierzę, że dojdziemy jednak do kompromisu. Na pewno będziemy musieli negocjować.

Na miasto nie działa informacja, że odkupieniem miejsca w Nice PLŻ od Stali Rzeszów zainteresowana jest Ostrovia Ostrów. - Nie traktujemy tego w kategoriach szantażu. To bardzo głupie gdyby tak było – wyjaśnił Chłodnicki. Jednak prezes Łabudzki nie zaprzecza, że odsprzedanie miejsca w lidze wchodzi w grę. – Jeżeli okaże się, że nie będziemy startować w lidze, to po co nam licencja? Wtedy możemy odsprzedać ją komu tylko będziemy chcieli. Oczywiście nabywca - w tym wypadku Ostrów - jeżeli przejmie naszą spółkę, to może także zmienić nazwę – kończy Łabudzki.