Tai Woffinden przerwał niemoc Brytyjczyków w cyklu Grand Prix i po trzynastu latach hymn Wielkiej Brytanii znów zabrzmiał podczas ostatniego turnieju w sezonie. Dla Woffindena był to niezwykle trudny sezon. Mimo problemów zdrowotnych zdołał jednak osiągnąć tytuł Mistrza Świata. 

- To był dla mnie naprawdę niesamowity sezon. Z pewnością nie był on łatwy, ponieważ dwukrotnie zmagałem się z kontuzją obojczyka, jednak udało mi się przezwyciężyć wszystkie te problemy. Udało mi się osiągnąć coś naprawdę wyjątkowego. Co warte podkreślenia, wszyscy zawodnicy rywalizowali niezwykle czysto. Mimo twardej walki nie było brutalnych fauli. Gratuluję Jarkowi i Nielsowi, którzy wywalczyli miejsca na podium Grand Prix. Chciałbym podziękować wszystkim moim sponsorom, mojej mamie, dziewczynie Faye. Przed rozpoczęciem sezonu bukmacherzy nie dawali mi zbyt wielu szans na wywalczenie złotego krążka, jednak ci którzy zaryzykowali i postawili na mnie pieniądze, mogą być teraz zadowoleni. Mogę śmiało powiedzieć, że ciężka praca przynosi efekty. Przed zawodami w Sztokholmie wielu zakładało mi koronę na głowę i wystarczyła odrobina dekoncentracji, bym uderzył w tylne koło Tomasza Golloba. Na szczęście utrzymałem odpowiednią koncentrację do samego końca i dziś poczułem, że mogę być Mistrzem Świata. Teraz czeka mnie sporo zabiegów lekarskich. Muszę poddać się operacji obojczyka, będzie on ponownie łamany i składany na nowo. W przyszłym sezonie będę jednak gotów, by bronić tytułu Mistrza Świata - powiedział Woffinden.