Timo Lahti zastąpi kontuzjowanego Przemysława Pawlickiego w finale Grand Prix Challenge, który odbędzie się w przyszłą sobotę w brytyjskim Poole. Fin nie ukrywa, że cieszy się z otrzymanej szansy, lecz żałuje że kosztem kontuzjowanego zawodnika. Zapowiada walkę o awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix!

Lahti chciałby zapewne pójść w ślady Kaia Laukannena i awansować do cyklu Grand Prix jako pełnoprawny uczestnik i móc ścigać się z najlepszymi żużlowcami świata - To wspaniale, że będę mógł wystąpić, ale szkoda że kosztem kontuzji Przemka Pawlickiego i tu mi jest zaś smutno. Chcę jednak wykorzystać swoją szansę, aczkolwiek wiem, że poziom będzie naprawdę wysoki. W zawodach wystąpi m.in. Matej Zagar, Krzysztof Kasprzak oraz Niels Kristian Iversen, a więc obecni uczestnicy cyklu Grand Prix, którzy jeżdżą naprawdę nieźle w tym sezonie. Są tylko trzy wolne miejsca, chyba że ktoś z tej trojki będzie na podium, wtedy przepustkę do przyszłorocznego Grand Prix otrzymają kolejni zawodnicy. Tak czy inaczej, będzie bardzo ciężko i tego dnia musi być wszystko idealnie, ale będziemy walczyć! - przyznał Timo Lahti na łamach portalu speedway.fi.

Lahti w tym roku dwukrotnie w ramach brytyjskiej Elite League startował na torze w Poole, lecz o tych występach już zapewne nie pamięta. W maju uzyskał zaledwie jeden punkt z bonusem w czterech startach, a na początku sierpnia w takiej samej ilości biegów nie wywalczył nawet jednego oczka - Tor w Poole jest wąski i ciężki do wyprzedzania. Dlatego ciężko mi oceniać swoje szanse. Musimy być przygotowani na każdą ewentualność i przygotowanie toru.