Wychowanek Fogo Unii Leszno, Tobiasz Musielak, ma za sobą pracowity weekend. W sobotę brał udział w eliminacjach do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Pile, a dzień później startował w półfinale Złotego Kasku w Rawiczu.

Zdecydowanie lepiej "Tofeekowi" powiodło się w tym pierwszym turnieju, gdzie z 14 punktami zajął pierwsze miejsce, pokonując w ogólnych rozrachunku m.in. Bartosza Zmarzlika oraz Krystiana Pieszczka. - Najważniejsze, że udało się wywalczyć awans do finału eliminacji - przyznaje krótko leszczynianin w rozmowie z Radiem Elka.

Tego wyczynu nie zdołał powtórzyć na rawickim torze. Początek zawodów dawał jednak nadzieję na zajęcie miejsca w premiowanej awansem piątce. - Pierwsze dwa biegi były dobre, ale późniejsze już nie - mówi. W zeszłym roku także walczyłem tutaj w półfinale Złotego Kasku i wówczas udało się. W tym niestety nie wypaliło - dodaje.

Niespełna 21-latek ma duże doświadczenie jeśli chodzi o starty na owalu miejscowych Niedźwiadków, gdyż w 2010 roku bronił ich barw. - Zawsze jest tutaj miło wrócić i cieszę się, że akurat tu jechałem te eliminacje - oznajmia. - Dzisiaj (w niedzielę - przyp. red.) tor był nawet do walki, pomimo tej specyficznej geometrii.

W osiągnięcu dobrego wyniku mogła w dużym stopniu przeszkodzić mu choroba. Mimo to Musielak nie poddał się i wystartował w zawodach dzień po dniu. - Jestem jeszcze trochę chory. Grypa mnie dopadła, ale muszę z nią walczyć. Akurat tak wypadło, że miałem dwa dni z rzędu turnieje, więc nie tylko z rywalami musiałem się mierzyć - kończy.