W Terenzano Tomasz Gollob zapewnił sobie triumf w mistrzostwach świata w 2010 roku. W sezonie 2009 Gollob wygrał w Terenzano 6 z 7 biegów, zdobył 23 punkty i postraszył lidera Jasona Crumpa. Jednak później włoski tor przestał mu sprzyjać.

- Dopóki mogłem korzystać ze starego sprzętu, bardzo łatwo umiałem dopasować motocykl do specyficznej białej nawierzchni - mówi Tomasz Gollob.

Największy kłopot sprawia mu oczywiście dopasowanie motocykla. - Silnik nie ma wystarczającej mocy, by na tak długiej prostej się rozbujać. Przy krótkim torze nie ma sprawy, można sobie poradzić bez wielkiej mocy, lecz w Terenzano taki numer nie przejdzie. Motocykl musi być mocny, szybki, bo inaczej nie mam tam czego szukać - stwierdza.

Ostatni występ Golloba w turnieju Indywidualnych Mistrzostw Europy w Gdańsku i wcześniejszy start w GP Danii w Kopenhadze pozwalają jednak na optymizm. Polak jeździł w tych zawodach na naprawdę szybkich motocyklach. W Danii miał pecha, bo przed finałem rozpadł mu się najlepszy silnik, a w Gdańsku w decydującej rozgrywce wybrał złe pole startowe. - Może popełniłem błąd, ale dla mnie teraz najważniejsze jest to, że czuję radość z jazdy - podkreśla.

Ludzie z otoczenia Golloba mówią, że znowu widać ten błysk w jego oku, że wróciła u żużlowca nadzwyczajna motywacja i chęć wygrywania. Po kilku wiosennych rundach Grand Prix, gdy przegrywał ze sprzętem, chodził lekko przygaszony. Teraz maszyny wydają się nie sprawiać problemów. W dodatku czuje sportową złość, po tym jak nie znalazł się w kadrze na finał Drużynowego Pucharu Świata. - Jestem faktycznie trochę wkurzony, ale widzę, że to dobrze na mnie działa. Staram się więc przekuć to wszystko co we mnie siedzi w pozytywną energię. Myślę optymistycznie, walczę i oczywiście postaram się znaleźć w Terenzano optymalne ustawienia motocykla. Łatwo nie będzie, bo dawno mi się to nie udało, ale spróbuję. Jestem zbudowany faktem, że lata lecą a ja ciągle kręcę się w ścisłej czołówce - śmieje się 42-latek.