Międzynarodowa Federacja Motocyklowa zakazała zawodnikom jeżdżącym w Grand Prix startów w Speedway European Championship. Polska firma One Sport organizująca imprezę właśnie dostała oficjalne pismo w tej sprawie.

Stało się to, o czym mówiło się od dłuższego czasu. Organizująca cykl GP angielska firma BSI nie mogła znieść polskiej konkurencji i przekonała działaczy FIM, żeby wprowadzili zapis zakazujący łączenia startów w GP i SEC. Oczywiście stawia to pod dużym znakiem zapytania sens dalszej organizacji zawodów o mistrzostwo Europy. One Sport bardzo poważnie rozważa zerwanie ważnego jeszcze przez 2 lata kontraktu z FIM Europe. Chodzi o to, że zawody bez gwiazd pokroju Tomasza Golloba, Nickiego Pedersena, Emila Sajfutdinowa czy Andreasa Jonssona (dwaj ostatni dostali już stałe dzikie karty na sezon 2014) mogą stracić rację bytu. - Zaoferowano nam jedynie tyle, że na każdy turniej będziemy mogli dać jednorazową dziką kartę uczestnikowi Grand Prix. Najlepsza trójka mistrzostw Europy otrzymywałaby też przepustkę do finału eliminacji GP. To oznaczałoby, że rywalizacja w SEC musiałaby się skończyć już w sierpniu - mówi dla Przeglądu Sportowego osoba związana z organizacją turnieju SEC.

One Sport na pewno wystąpi teraz na drogę sądową, żeby powalczyć o odszkodowanie. W końcu doszło do zmiany reguł w trakcie gry. Poza tym polska firma ma ważne umowy ze sponsorami: Unibaksem, Nice i Fogo. Każdej z nich obiecywano duże zainteresowanie produktem. W tym roku oczekiwania się potwierdziły, ale zabawa bez żużlowców GP może się cieszyć o wiele mniejszym zainteresowaniem. Nie wiadomo też, jak na taki obrót wydarzeń zareaguje Eurosport, który pokazywał wszystkie tegoroczne turnieje.
 
Dodajmy, że za prawo do organizacji zawodów SEC w tym roku One Sport zapłaciło 12,5 tysiąca złotych. Jednak w latach 2014 i 2015 stawki miały być zdecydowanie wyższe.