Artur Czaja w tarnowskim finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski zdobył sześć punktów, co dało mu ostatecznie jedenaste miejsce. Józek przyznał, że zdecydowanie ważniejszymi zawodami jest dla niego niedzielny półfinał Enea Ekstraligi, na który zachował lepszy sprzęt.

Pochodzący z Psar zawodnik Dospel Włókniarza Częstochowa w sobotnich zawodach niczym się nie wyróżniał. Czterokrotnie kończył wyścig na trzeciej pozycji, a na pożegnanie z nieliczną tarnowską publicznością przyjechał drugi. - Nie pasował mi tor i nie umiałem się do niego dopasować i tak wyszło. Nie wziąłem moich motorów ligowych tylko takie trochę gorsze, bo wiadomo o co teraz jedziemy w lidze - tłumaczy.

Częstochowscy juniorzy mają nieco więcej możliwości startów w Tarnowie niż zawodnicy z północnej części kraju. Czy było to atutem Artura? - Myślę, że nie. W tym sezonie nie jeździliśmy tu tyle młodzieżówek co w zeszłym, a w ubiegłym roku tor był troszkę inny jak w tym. Obecnie na serio ciężko jest się tu spasować - mówi.

W niedzielę Dospel Włókniarz Częstochowa podejmie Unibax Toruń w rewanżowym meczu półfinałowym Enea Ekstraligi. W składzie prowadzonym przez duet Dzikowski-Dymek zabraknie Emila Sajfutdinowa, za którego zostanie zastosowane zastępstwo zawodnika. Junior Lwów przestrzega, że nie można świętować awansu do finału z powodu niskiej, ośmiopunktowej, porażki w pierwszym spotkaniu. - Nigdy nic nie jest zapewnione. Bez Emila na pewno będzie ciężko, ale jedziemy u siebie i to jest naszym atutem.