Falubaz Zielona Góra podpisał wczoraj umowę z firmą Stelmet. Do kasy klubu wpłynie około 1,5 miliona złotych. W nadchodzącym sezonie klub będzie startował pod nazwą Stelmet Falubaz. Dzięki kasie tytularnego sponsora zielonogórzanie odzyskali finansową płynność.

Przypomnijmy, że kilkanaście dni temu miasto odmówiło przekazania Falubazowi dotacji w ramach promocji sportu. Istniało zagrożenie, że zabraknie środków na realizację drogich kontraktów: Grega Hancocka (2,2 mln zł), Andreasa Jonssona (1,950), Piotra Protasiewicza (1,650), Rafała Dobruckiego (1,3) czy Jonasa Davidssona (0,8). Z naszych rachub wynika, że w tym roku ekipa spod znaku Myszki Miki potrzebuje około 8,5 mln zł. 3-letnia umowa z producentem wyrobów ogrodowych sprawia, iż kierownictwo może spać spokojnie.

Mariaż ze Stelmetem to sukces prezesa Roberta Dowhana, który 25 lutego zrezygnował z pełnienia funkcji, ale już 7 marca ogłosił, że wraca do gry. - Dziesięć dni mnie nie było na pokładzie i zapanował lekki chaos - wyjaśnia - Poza tym sponsor postawił warunek, że podpisze umowę tylko wówczas, gdy ja będę szefem Falubazu. Musiałem wrócić - przyznał Dowhan.

Stelmet nie jest pierwszym wielkim sponsorem Falubazu. W 2008 roku firma Kronopol wyłożyła 1,6 mln zł. Te środki pomogły w walce o brązowy medal. Teraz ma być złoto. Tym bardziej, że żaden inny klub Speedway Ekstraligi nie ma takiej kasy jak ekipa z Grodu Bachusa. Jeśli chodzi o środki na kontrakty, to Caelum-Stal Gorzów ma niecałe 8 mln zł, Unibax Toruń i Tauron Azoty Tarnów po 7, Unia Leszno 6,7, PGE Marma Rzeszów 6,5, Betard Sparta Wrocław 5, Włókniarz Częstochowa 4 mln.