Zieloną Górę w bieżącym okienku transferowym opuściło już pięciu zawodników. Są to: Martin Vaculik, Michael Jepsen Jensen, Antonio Lindbaeck, Jonas Jeppesen oraz Norbert Krakowiak. W zamian za zestaw obcokrajowców, który opuścił Falubaz do drużyny 7-krotnego mistrza kraju przymierzane są nazwiska Mateja Zagara i Maxa Fricka. Pierwszy z nich nie znalazł miejsca w przyszłorocznym składzie Motoru Lublin, drugi pożegnał się z wrocławską Betard Spartą.

Posunięcia te ocenił były menadżer drużyny spod znaku Myszki Miki - Jacek Frątczak - Na pewno Żagar będzie wzmocnieniem. Jak wielkim? To zależy od tego, do kogo go porównamy. Z pewnością od Antonio Lindbacka czy Michaela Jepsena Jensena powinien być dużo skuteczniejszy. Jeżeli już jednak zestawimy go z Martinem Vaculikiem, to już to porównanie może być nawet nieco na minus. Myślę jednak, że rola Słoweńca będzie ściśle związana z drugim obcokrajowcem Falubazu, którym ma zostać Max Fricke. Prawdopodobnie zielonogórski klub wyszedł z założenia i tak to zakomunikuje kibicom, że bilans tego nowego duetu, w porównaniu z parą Vaculik - Lindback będzie lekko dodatni. Nie do końca bym się z tym zgodził, bo w żużlu jednak nie zawsze 2+2 to 4 - komentuje.

Optymistyczne dla Falubazu jest to, że Żagar poniżej pewnego poziomu nie schodzi, a dodatkowo obiekt w Zielonej Górze będzie jego sprzymierzeńcem. To w jaki sposób, za kadencji trenera Piotra Żyto, jest on przygotowywany, bardzo powinno mu pasować. Nie mam wątpliwości, że Żagar będzie w przyszłym roku jednym z najważniejszych zawodników Falubazu, a czy liderem? Na pewno ma do tej roli potencjał - kończy Frątczak.