Stelmet Falubaz Zielona Góra w rewanżowym meczu finałowym Speedway Ekstraligi wysoko pokonał Unię Leszno 52:38. Zielonogórzan do zwycięstwa poprowadzili: Greg Hancock (na zdjęciu) i Piotr Protasiewicz, którzy zdobyli po 11 punktów. Greg po spotkaniu nie krył radości ze zwycięstwa i wywalczonego złotego medalu.

Hancock jest rewelacją tego sezonu. Amerykanin w przedostatnim cyklu Grand Prix na torze w Gorican zapewnił sobie Indywidualne Mistrzostwo Świata, a w minioną niedzielę wraz z ekipą Falubazu sięgnął po szósty tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Zielonogórzanie powtórzyli sukces z lat: 1981, 1982, 1985, 1991 i 2009. - To wspaniałe. W całym sezonie spełniają się moje marzenia. To oczywiste, że chcę wygrywać mistrzostwo świata, mistrzostwo w ligach, ale ta passa jest niesamowita. Jestem bardzo szczęśliwy, że mam ten tytuł z Falubazem - powiedział Greg Hancock.

Herbie przyznaje, że niedzielny pojedynek był bardzo trudny. Jednak po trzynastym wyścigu podopieczni Marka Cieślaka prowadzili 46:32 i mogli się cieszyć z wywalczonego mistrzostwa Polski.  - To był trudny mecz. Unia przyjechała do nas z czterema punktami zaliczki i wiedziała, że w tym spotkaniu to my jesteśmy w sytuacji, gdy musimy wygrać. Postawili trudne warunki. Mieliśmy problemy ze startami, bo na początek były aż dwie taśmy, potem jeszcze jedna. Pomyślałem sobie wtedy, że to będzie trudna noc. Ale wróciliśmy do gry i pokazaliśmy naszą siłę w kolejnych biegach - zakończył 44-letni zawodnik.