Renat Gafurow to od paru lat żużlowiec Wybrzeża Gdańsk. Jego zespół w zeszłym sezonie musiał pogodzić się ze spadkiem z Enea Ekstraligi. Aktualnie podopieczni Stanisława Chomskiego przygotowują się w Szklarskiej Porębie do kolejnego roku, szlifując swoją formę. Jednak ze względu na brak wizy nie może z nimi przebywać rosyjski żużlowiec. 

- Mówiąc najprościej - nie mam wizy na wjazd do Polski. Wiem, że klub dopełnił wszystkich formalności ze swojej strony i sprawa jest w toku, ale to jeszcze trochę potrwa, zanim wszystko zostanie oficjalnie załatwione. Czekam na zaproszenie do polskiej ambasady w Moskwie, gdzie muszę dopełnić ostatnich formalności. Łatwiej i szybciej byłoby dostać wizę turystyczną, ale ja potrzebuje taką z pozwoleniem na pracę, do końca żużlowego sezonu. - mówi Renat Gafurow.
 
Mimo braku możliwości trenowania z drużyną Wybrzeża Gdańsk słynący z waleczności Rosjanin podkreśla, że nie odpoczywa i leniwi się, a ciężko pracuje. - Biegam na nartach, chodzę do siłowni, mam już za sobą pierwsze jazdy na motocrossie. Dzisiaj albo jutro wsiadam na motocykl żużlowy, ale będę jeździł na torze lodowym. Na normalnym torze potrenujesz już chyba w Gdańsku - twierdzi.
 
Tymczasem na obozie zawodnicy Wybrzeża Gdańsk wybrali nowego kapitana. Przypomnijmy, że został nim Thomas H. Jonasson. Jak o tej sprawie wypowiada się Gafurow?
 
- To dobrze. Też bym oddał na niego swój głos. Szkoda, że jednak nie ma mnie na zgrupowaniu w Szklarskiej Porębie. I nie chodzi tu o to, że coś tracę ze sportowych przygotowań, bo nadrabiam to indywidualną pracą, ale żal mi, że nie mogę się spotkać z kolegami i trenerem Chomskim. To grupa bardzo sympatycznych ludzi. Przecież Wybrzeże Gdańsk będzie w tym sezonie nową kadrowo drużyną, a to zgrupowanie służy także tak potrzebnej w każdym zespole integracji.