Już 5 listopada w Rybniku o godzinie 18:00 w sali biblioteki przy teatrze, Tomasz Gollob spotka się z kibicami. Jest to o tyle istotne, iż w tym dniu ma szansę się ukazać książka o mistrzu autorstwa Grzegorza Ślaka "Historia prawdziwa". Jeśli tak się stanie to fani będą na miejscu mogli zdobyć egzemplarze z autografem najlepszego polskiego żużlowca.

Tomasz Gollob specjalnie dla "Przeglądu Sportowego" komentuje pikantne szczegóły z książki "Historia prawdziwa":

Ręce do góry
W latach 90. w polskim żużlu pojawiły się postacie z półświatka. - Wolałbym być zwolniony z opowiadania o tych sprawach. Kiedyś to był duży problem. Zdarzało się, że na meczach organy ścigania zatrzymywały ludzi - wspomina Gollob. Jeden z bydgoskich gangsterów w trakcie spotkania Polonii biegał po parku maszyn z pistoletem w ręku. Podchodził do zawodników drużyny przeciwnej i groził, że jeśli wygrają z Gollobem, to ich zastrzeli. - Pełną wersję zdarzenia znam wyłącznie z opowiadań. Szykowałem się do jazdy, spoglądałem na te wydarzenia tylko kątem oka. Pamiętam, że nagle w parkingu pojawiło się mnóstwo policji - dodaje mistrz świata. Dla Golloba to trudny temat, bo w tamtym okresie wielu zawodników przyjaźniło się z ludźmi o podej rzanej reputacji. Dwa środowiska mocno się zasymilowały. Jeden z żużlowców został nawet ojcem chrzestnym dziecka znanego gangstera.

Marihuana na stres
W „Historii prawdziwej" przeczytamy o kłopotach żużlowców z narkotykami. Palenie marihuany pomaga niektórym zawodnikom wyrzucić z głowy złe emocje i zresetować się po wyczerpującym i kosztującym wiele nerwów biegu. Żużel to niebezpieczny sport, gdzie śmierć czai się wszędzie. - Nie można jednak pozwolić na to, by strach nami zawładnął - mówi Gollob, przyznając jednocześnie, że wie o istnieniu problemu, choć jego on nie dotyczy. Mistrz świata nie pije alkoholu i nie pali, o stosowaniu mocniejszych używek nie wspominając. Ma jednak radę dla ludzi kierujących żużlem. - Specjalne komisje powinny jeszcze częściej sprawdzać, zwłaszcza młodych zawodników. To by zdecydowanie oczyściło sport - twierdzi.

- Mówię o młodych, dlatego że wtedy człowiek jest głupszy i popełnia więcej błędów. Ma do tego prawo. W końcu uczymy się na błędach. Należy jednak stworzyć ochronę przed tymi wszystkimi złymi rzeczami. Psycholog w klubie? Być może. Wielu przykrych zdarzeń można było uniknąć. Taki Rafał Kurmański ewidentnie sobie nie poradził - zauważa Gollob.

Czy książka zwali czytelników z nóg? - Spodoba się - zapewnia multimedalista mistrzostw świata.