Janusz Kołodziej przeszedł już serię badań w leszczyńskim szpitalu. Na szczęście, nie potwierdziły się czarne prognozy mówiące o wyrwanych ścięgnach i o złamanym obojczyku. Zawodnik eSpeedway Team wciąż odczuwa skutki upadku, jednak wiele wskazuje na to, iż skończyło się jedynie na silnych potłuczeniach.

Wczorajszy upadek podczas Turnieju Pamięci Łukasza Romanka wyglądał bardzo niebezpiecznie, Kołodziej przeleciał przez kierownicę i upadł na tor. Zawodnik Unii Leszno został przebadany w miejscowym szpitalu. - Lekarz sugerował złamanie obojczyka, jednak zdjęcie było dość niewyraźne. W przeszłości miałem już taki uraz i wiem, że objawy złamania są zupełnie inne, stąd moje przypuszczenie o zerwanych ścięgnach. Na szczęście kompleksowe badania w Lesznie wykluczyły obydwie wersje - mówi Janusz. - Po poprzednim urazie ten obojczyk się źle zrósł dlatego wyglądało to na złamanie - mówi Janusz. - Na chwilę obecną wszystko wskazuje na to, że jest to tylko silne stłuczenie - dodaje Koldi.

Zawodnik Unii Leszno zostanie poddany zabiegom rehabilitacyjnym, które mają mu pomóc w pełnym powrocie do zdrowia. - Zostaję w Lesznie na rehabilitację, w środę czekają mnie zabiegi w kriokomorze. Cieszę się, że nie mam żadnych poważniejszych urazów. Trudno przewidzieć kiedy powrócę na tor, ręka nadal bardzo mnie boli. Chciałbym jak najszybciej powrócić do ścigania, jednak muszę mieć pewność, że wszystko jest w porządku. Na pewno zabraknie mnie podczas wtorkowego meczu Elitserien. Mam nadzieję, że wspomogę swój zespół już w najbliższym meczu CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi -zakończył Janusz.