Janusz Kołodziej w Częstochowie zdobył 10 punktów, a jego drużyna pokonała Włókniarz 55:35. Zawodnik eSpeedway Team nie jest jednak zadowolony ze swojego występu i jak sam ocenia, o tym meczu wolałby jak najszybciej zapomnieć.

- Występ drużyny mogę oczywiście ocenić bardzo pozytywnie, robiliśmy co mogliśmy - ocenił Janusz Kołodziej. - Spodziewaliśmy się nieco bardzo przyczepnego toru, a było dość twardo - dodaje. Lider Unii Leszno nie jest zadowolony z swojego występu. Trzeba jednak pamiętać, jaką podróż odbył tuż przed meczem. Dzień wcześniaj Janusz startował w półfinale eliminacji do Grand Prix 2011 w rosyjskim Togliatti. Zmęczenie dawało o sobie znać. - Nie wiem jak to opisać. Jechałem jak panienka, jeszcze mam szum w głowie. Ale nie ma się co tłumaczyć - inni zawodnicy dają radę. Dzisiaj poprostu słabo jechałem. W jednym biegu przeszkadzałem Damianowi, a nie o to chodzi w drużynie. Chce jak najszybciej o tych zawodach zapomnieć, ale cieszę się ze zwycięstwa.

Unia spotkanie w Częstochowie wygrała 55:35, Wynik nie odzwierciedla jednak tego, co działo się na torze. Lwy pokazały, że na własnym torze stać ich na wiele. - Dokładnie tak, jak oglądaliśmy te zawody i przegrywaliśmy biegi, szczególnie te z moim udziałem, to było trochę strachu - przyznał Koldi.

Dla Janusza Kołodzieja ostatni okres jest niezwykle pracowity. Startował w dalekim Togliatti, potem szybka podróż do Częstochowy, powrót do Leszna i na wtorkowy mecz do Szwecji. W środę natomiast Byki wyjeżdżają na zaległy mecz do Bydgoszczy.