Fabryka Jawy zbankrutowała. Zawodnicy mają kłopot ze znalezieniem ram do motocykli. Być może Jarosław Hampel nie będzie szukał ani długo, ani daleko. Podobne ramy ma zamiar produkować polska firma Promex, która przez 20 lat była importerem Jawy.

- O tym, że czeska fabryka padnie, mówiło się już od jakiegoś czasu. W pewnym momencie kupiłem od nich ram więcej niż trzeba, bo są elastyczne i pasują do mojego stylu jazdy. W tym roku nie powinienem mieć kłopotów. Co dalej, zobaczymy. Na szczęście życie nie znosi próżni, więc pewnie za jakiś czas pojawi się producent, który będzie robił ramy stworzone dla mnie – powiedział Jarosław Hampel.

– Nie chcemy, żeby po Czechach została dziura. Na przełomie stycznia i lutego powinny się zakończyć prace nad pierwszym prototypem – mówi szef firmy Promex, Mirosław Dudek.

– Na razie zawodnicy szukają sprzętu i nie mogą go znaleźć – zauważa menedżer żużlowy Jacek Gajewski. – Szkoda Jawy, nie tylko jako producenta części, ale i silników. Zostajemy tylko z GM-em. Wielkie firmy motocyklowe jak KTM, Honda, Suzuki czy BMW nie wejdą na żużlowy rynek. Produkcja silników do takich motocykli nie przekracza 1500 egzemplarzy rocznie, a dla potentatów to za mało – wyjaśnia.

- Bankructwo Jawy to koniec pewnej epoki. Kiedy zaczynałem karierę, jeździłem właśnie na tym motocyklu. Boguś Nowak, który wcześniej pojawił się w szkółce, startował jeszcze na FIS-ie, ja już wskoczyłem na Jawę. Firma ostro weszła na polski rynek w połowie lat 60. i z różnym skutkiem trzymała się aż do teraz. Maszyna sprawowała się nieźle, skoro rewolucja technologiczna w latach 70. nie wyparła Czechów z rynku. Pojawiły się motocykle typu Wesley i Godden, które spisywały się bardzo dobrze, ale one już dawno zniknęły, a Jawa ciągle się trzymała. Szkoda, że przemija, bo zostajemy wyłącznie z silnikami GM-a. Pamiętam pierwsze kroki Giuseppe Marzotto, który swego czasu startował w lidze angielskiej pod pseudonimem Charlie Brown. Z czasem zajął się wyłącznie silnikami, które ulepszał i dziś nie ma już konkurencji - powiedział Zenon Plech.